"Bóg, który dał nam życie, dał nam wolność."
Wypowiedź prof. Tomasz Gruszeckiego o strefie euro.
Strefy euro w obecnym kształcie utrzymać się nie da. To jest sztuczna konstrukcja - uważa prof. Tomasz Gruszecki z Katedry Ekonomii KUL. - Jedynym oparciem dla współczesnego papierowego pieniądza emitowanego przez banki centralne jest zaufanie do państwa i jego obligacji, a zaufanie to wynika z roli państwa jako podmiotu mającego monopol na pobór podatków. Normalny bank centralny jest nie tylko emitentem pieniądza, ale także "pożyczkodawcą ostatniej instancji", dającym gwarancję bezpieczeństwa sektora bankowego. EBC tej funkcji nie pełni. Europejski Bank Centralny, bez zaplecza w postaci unii fiskalnej, niejako "wisi w powietrzu", unia walutowa, która za nim stoi, nie posiada własnych wpływów podatkowych - tłumaczy ekonomista. W jego ocenie, sytuacji, która prowadzi do permanentnego kryzysu w eurostrefie, nie da się zmienić, bo państwa nie godzą się na pełną unię fiskalną. Rynki wiedzą o tym fundamentalnym błędzie tkwiącym w konstrukcji eurostrefy. Postanowienia szczytu UE nie zdołały przywrócić ich zaufania. Dowodzi tego rentowność włoskich obligacji, która po chwilowym spadku znów skoczyła wczoraj powyżej 6 procent. Eurostrefa w obecnym kształcie wymagać będzie ciągłej pomocy zewnętrznej. - Jeżeli euro jest chore, to trzeba tę chorobę leczyć u źródła, zamiast wspierać rozwój choroby - tak komentuje prof. Gruszecki ofertę pomocy Polski dla zagrożonej eurostrefy. Rozpad strefy euro jest, według niego, przesądzony. Być może utrzyma się ona w okrojonym kształcie tzw. Nordeuro (Niemcy, Austria, Holandia, Luksemburg, może Francja). - Obniżanie rezerw NBP tuż przed końcem roku, gdy rząd szykuje się do interwencji na rynku w celu umocnienia złotego i zbicia relacji długu do PKB poniżej 55 proc. - wystawia Polskę na atak spekulacyjny. Rynki wiedzą, że będzie interwencja przed nowym rokiem, i spekulanci mogą uderzyć. Gdyby doszło do ataku, rezerwy walutowe NBP będą bardzo potrzebne - ostrzega prof. Gruszecki.”