Centrum im. Adama SmithaPierwszy Niezależny Instytut w Polsce od 16 września 1989 roku

DZIESIĘĆ LAT NIEPODLEGŁOŚCI

Pierwsze dziesięciolecie zmartwychwstałej państwowości polskiej, które upływa w tych dniach, zapisało się złotemi głoskami na kartach naszych dziejów szeregiem zwycięstw i powodzeń w polityce zagranicznej. Nie czuję się powołanym do rozpatrywania ubiegłego dziesięciolecia pod tym kątem widzenia. Mam zamiar ograniczyć się do kilku uwag na temat rozwoju polityki wewnętrznej; chcę pisać o dziejach polskiego etatyzmu. Będę się starał wykazać, że zjawisko to jest najistotniejszym znamieniem ewolucji naszego ustroju państwowego i że ustosunkowanie się do tego zagadnienia ma rozstrzygające znaczenie dla naszej przyszłości.

Czyż jednak uważanie etatyzmu za znamię państwowości nie jest najzwyklejszą tautologją, boć przecie Francuzi państwo nazywają etat, boć przecie rozumie się samo przez się, że każde państwo jest wyrazem istotnych znamion państwowości. Trzeba dać odpowiedź na pytanie, czy podkreślenie etatyzmu w rozwoju państwowości polskiej wyjaśnia, a nie zaciemnia istotę rzeczy.

Państwo jest korporacją publiczną, bo jego władze pobierają świadczenia przymusowe od poddanych. W granicach państwa istnieją inne korporacje publiczne, gospodarujące przymusowo. Podatki nakładają władze samorządu terytorjalnego (gminy, powiaty, województwa), zawodowego (izby rolnicze, przemysłowo-handlowe, rękodzielnicze, lekarskie, notarjalne, adwokackie itd.) oraz stanowego (ubezpieczenia robotnicze etc.). Gdy mowa o etatyzmie, można mieć na myśli albo całokształt działalności wszystkich korporacyj publicznych, albo tylko działalność państwa. W średnich wiekach podporządkowanie innych korporacyj publicznych państwu było luźne. Merkantylizm centralizuje władzę w ręku państwa; odtąd etatyzm staje się centralistycznym. Liberalizm, choć jest ograniczeniem zakresu działania państwa, nie zrywa z centralizacją. Z końcem XIX wieku liberalizm w ustroju państwowym kurczy się. Zakres działania państwa wzrasta. Jego centralistyczna budowa ulega małym zmianom. Spadkobierca okresu liberalnego, współczesny etatyzm jest przeważnie centralistyczny w podwójnem tego słowa znaczeniu. Państwo przyznaje sobie wielki zakres działania, a mały samorządom. Powtóre, wykonuje nad ich czynnościami daleko sięgający nadzór, który krępuje w wysokim stopniu ich samodzielność.

W związku z rozbudową przymusowych związków robotniczych we Włoszech, dokonaną w ostatnich latach przez zwycięski faszyzm, często mówi i pisze się także i w Polsce o powstaniu nowoczesnego państwa korporacyjnego. Zapomina się o ścisłem podporządkowaniu owych związków robotniczych państwu. Jak dotąd faszyzm nie wyszedł poza granice centralistycznego etatyzmu.

Ustrój państwa współczesnego różni się od średniowiecznego rozrostem pierwiastków centralistycznych, demokratycznych i liberalnych. Rozwój w żadnym z tych trzech kierunków nie był bezwzględnie stały. Najstarszą okazała się dążność do zcentralizowania władzy w ręku państwa. Aż do czasu wielkiej wojny postępy demokratyzacji stanowią najbardziej charakterystyczne piętno rozwoju naszej kultury, którego wyrazistość doznała obecnie pewnego zamazania. Liberalizm ustroju państwowego ulegał największym fluktacjom.

Zewnętrznie etatyzm przejawia się szybkim i znacznym wzrostem koła osób, czerpiących dochody z kas korporacyj publicznych. Wzrasta ilość urzędników wojskowych i cywilnych różnego stopnia, emerytów, inwalidów, robotników prywatnych, których państwo ubezpiecza od bezrobocia. Wzrasta majątek publiczny szybciej niż majątek społeczeństwa. Obciążenie podatkami rośnie, bo majątek publiczny staje się źródłem niedoborów. Wzrasta zakres działania państwa i innych korporacyj publicznych, jako dostawców i odbiorców najróżnorodniejszych towarów czy usług. Operowanie pojęciem etatyzmu jest próbą ilościowego określenia państwowości. Wychodzi się przytem z założenia, że pisząc o państwie, należy przedewszystkiem zdać sobie sprawę z tego, czy zakres działania państwa zwęża się czy rozszerza.

Jeżeli przez ustrój biurokratyczny będziemy rozumieli liczby urzędników i ich władzy, dojść musimy do wniosku, że biurokratyzowanie społeczeństwa i etatyzm są pojęciami identycznemi. „Poseł na Sejm jest osobnikiem, który chce być ponownie wybrany”: wydaje mi się pouczającem zastosowanie tej nieco sumarycznej metody definjowania do urzędników. Urzędnik jest osobnikiem, który dąży do stworzenia podurzędnika, ażeby rozszerzyć zakres swej władzy. Ekspansywność jest znamieniem życia, a więc także i biurokracji. Gdy opodatkowani z tych lub innych powodów nie są w stanie przeciwstawić się skutecznie zakusom biurokracji, państwo staje się etatystycznym, póki zubożenie nie kładzie kresu tej ewolucji.

W XIX stuleciu w wielu państwach (w niektórych już znacznie wcześniej) zwyciężył liberalizm. Rządy poznosiły średniowieczne ograniczenia religijne, polityczne, ekonomiczne np. ustawodawstwo cechowe. Pod koniec tego stulecia nastąpił zwrot w kierunku przeciwnym. Zakres działania państwa szybko i znacznie wzrasta w najróżnorodniejszych kierunkach. Wstępujemy w okres etatyzmu. Poprzedni okres liberalny mimo ścieśnienia wszechwładzy państwa był równocześnie okresem nieznanego dotychczas w dziejach rozkwitu mocarstwowych sił państwa. Państwa XIX stulecia przewyższają znacznie państwa dawniejsze militarną i finansową potęgą. Anglja równocześnie urzeczywistnia w wysokim stopniu ideały liberalne i w rzędzie mocarstw zdobywa pierwsze miejsce.

Pojmuję etatyzm jako zupełną antytezę polityki liberalnej, o ile chodzi o dobór środków osiągnięcia ostatecznych celów. Niema różnicy zasadniczej w określaniu celów. Jedna i druga polityka dąży do wzmocnienia państwa, jako takiego, a zarazem do spotęgowania rozwoju jednostki. Różnica polega na tem, że etatyzm w rozszerzeniu zakresu działania państwa widzi niezawodny środek utrwalenia podstaw mocarstwowej siły państwa, która sama przez się zabezpiecza możliwie najlepszy rozwój jednostkom, zamieszkującym granice tego państwa. Natomiast poplecznicy liberalizmu stale i powszechnie dążą przedewszystkiem do spotęgowania życia indywidualnego przez zrzucenie więzów etatystycznych, krępujących swobodny rozwój jednostki, uniemożliwiających jej zdobycie pełni sił cielesnych i duchowych, na którą ją stać. Wolność indywidualną uważają za pewny zadatek mocarstwowej siły państwa. 

Poplecznicy etatyzmu niejednokrotnie zarzucają liberałom, że ich zamiarem jest osłabić państwo, a liberali pomawiają obrońcom etatyzmu o chęć unicestwienia rozwoju indywidualnego jednostek. Oba twierdzenia są oczywiście mylne, o ile stanowić mają charakterystykę zamiarów, przyświecających stronnikom jednego i drugiego ustroju politycznego. Jeden i drugi zarzut może być słusznym tylko w tem rozumieniu, że mimowoli poplecznicy tych dwóch systemów politycznych – jedni osłabiają państwo, drudzy zbytnio krępują możliwości rozwoju jednostek.

Przekonywującym dowodem, że etatyzm zasadniczo nie odrzuca indywidualizmu jest fakt, że wszyscy poplecznicy etatyzmu wprawdzie zwalczają liberalizm gospodarczy, ale nie wszyscy wyrzekają się liberalizmu w ogóle. Przed wielką wojną socjaliści, stanowiący ośrodek sił etatystycznych, stawali w obronie demokracji i wszelkiego liberalizmu z wyjątkiem ekonomicznego. Dopiero powojenny faszyzm stał się ideologicznie najdoskonalszym, bo dobitnym, jasnym i konsekwentnym wyrazicielem myśli etatystycznej dzięki przeciwstawieniu się liberalizmowi w ogóle. Socjalizm wywodzi się wprost z rewolucji francuskiej. Mussolini śmiało i wyraźnie potępia jej hasła równości i wolności w imię wszechwładzy państwa, stanowiącej dla jednostek dobro najwyższe, jedynie umożliwiające skuteczną i trwałą realizację wszelkich innych dóbr indywidualnych. Atoli ideologia jego jest zjawiskiem raczej odosobnionym, które pojawiło się dopiero przed kilku laty, podczas gdy postępy etatyzmu w walce z liberalizmem są o wiele wcześniejsze.

Poplecznicy etatyzmu, a w szczególności socjaliści niejednokrotnie przyznają się do celów indywidualistycznych i liberalnych, co oczywiście nie przesądza odpowiedzi na pytanie, czy z dobrym skutkiem dążą do osiągnięcia tego celu. Może na ogół trafnem będzie stwierdzenie, że etatyzm, dojrzewając z biegiem czasu siłą rzeczy, często wbrew woli swych zwolenników, staje się czynnikiem anty-indywidualistycznym. Daje  się unosić fali dlatego, że znowu siłą rzeczy, o wiele bardziej decydującą o przebiegu wypadków niż na pierwszy rzut oka zdawaćby się mogło, etatyzm, o ile chce się rozwijać i ostać, musi się zwracać przeciwko wszystkim istotnym przejawom polityki liberalnej. Etatyzm nolens volens musi  „iść na całego”, bo poszczególne człony liberalizmu są nierozerwalnie z sobą związane. Razem rodzą się i razem umierają. Poplecznikom etatyzmu zdawało się początkowo, że zwalczają jedynie liberalizm gospodarczy a równocześnie chronią i potęgują pierwiastki liberalne ustroju politycznego. Tok wypadków rozwiał złudzenia, zapoznające uwarunkowania liberalizmu gospodarczego liberalnym fundamentem politycznym.

Zwolennicy polityki liberalnej krytycznie oceniali daleko posuniętą jednolitość władzy państwowej, ponieważ uważali dzierżycieli władzy jednolitej za skłonnych do nadużycia jej w duchu zbytnio krępującym swobodę jednostek. Liberalizm widzi w podziale władzy na ustawodawczą, sądową i administracyjną, części od siebie mało zależne i wzajemnie się równoważące, środek osłabienia nacisku państwa na jednostkę i zabezpieczenia jej wolności. Dla osiągnięcia tego samego celu ścieśnia zakres działania państwa, wytwarzając osobne organy dla funkcyj odebranych państwu, skutkiem czego jednostka w systemie politycznym liberalnym uczestniczy w różnych związkach społecznych. Ich współzawodnictwo  i ścieranie się zapewnia jednostce znaczną swobodę ruchów. Etatyzm, zwłaszcza centralistyczny, skupiający dużo abstrakcyj w ręku państwa, krępuje tem samem jednostkę.

Etatyzm podkopuje zasadniczo ustrój liberalny, bo godzi w podział pracy i zróżnicowanie społeczeństwa. W starożytności, jak i w wiekach średnich, albo państwo degraduje kościół do rzędu religji państwowej albo kościół stara się opanować państwo. Kościół i państwo stanowią poniekąd całość, której rozszczepienie w mniejszym lub w większym stopniu staje się wynikiem postępów liberalizmu. Wolność ekonomiczna jest niczem innem, jeno wytyczeniem dwóch poczęści odrębnych sfer: politycznej i gospodarczej. Wedle teorji i praktyki liberalnej rzeczą państwa jest obrona na zewnątrz, utrzymanie ładu i zabezpieczenie własności prywatnej wewnątrz państwa z równoczesnem wyrzeczeniem się jakiegokolwiek gospodarowania bezpośrednio przez państwo i oddziaływania na gospodarstwa prywatne, wyłącznie powołane do wykonywania czynności gospodarczych z wykluczeniem państwa. Tylko państwu liberalnemu znane jest zjawisko biednych polityków i bogaczy odsuniętych od władzy. Prawniczo odpowiada temu wyodrębnieniu sfery politycznej i gospodarczej, rozróżnienie prawa publicznego i prywatnego. Liberalizm szuka i znajduje zabezpieczenie wolności politycznej w podziale władz, w zastrzeżeniu, w znacznej mierze, ustawodawstwa parlamentom. Co łączy się z próbami umniejszenia ich wpływu na administrację i sądownictwo. Z podziałem władz i parlamentaryzmu idzie w parze zróżnicowanie funkcyj cywilnych i wojskowych.

Liberalizm uznaje prawo własności i inne prawa podmiotowe jednostek. Różnicuje, a zarazem przeciwstawia państwo i jednostkę. Etatyzm  można metaforycznie określić jako częściowe wchłanianie jednostki przez państwo, a więc jako zacieranie usiłowań liberalnych zróżnicowania tych dwóch zjawisk. Ich rozróżnienie przejawia się także jako przeciwstawnie państwa i społeczeństwa, uzasadnione w ustroju liberalnym, zanikające z estatycznym. Zazwyczaj przez społeczeństwo rozumiemy działalność ludzką w wysokim stopniu uniezależnioną od władz, a zatem w stosunku do nich samodzielną i rozgrywającą się poza sferą ich czynności. Z chwilą szybkiego i znacznego rozrostu  zakresu działania władz społeczeństwo w znacznym stopniu zlewa się z państwem w jedną całość.

Określiłem ogólnikowo ustosunkowanie się liberalizmu do etatyzmu. Chcę uwypuklić to, co na ten temat powiedziałem, nieco bliższem wniknięciem w walkę, którą etatyzm toczy z liberalizmem na terenie politycznym, finansowym, ekonomicznym i cywilizacyjnym.

Parlamentaryzm jest fortecą, wzniesioną przez polityków liberalnych, z wyżyn której opanowali społeczeństwo. Historycznie parlamentaryzm rozwija się równolegle z przywilejem uchwalania całego budżetu, który wywalczyli sobie posłowie jako pełnomocnicy opodatkowanych. Chodziło o to, ażeby umniejszając wydatki państwowe do rozmiarów niezbędnych, zapobiec przerostowi biurokracji i uciskowi podatkowemu. Parlamentaryzm stał się ostoją liberalizmu, ponieważ w doskonałej swej formie polegał na tem, że stanowiska naczelne w rządzie, fotele ministerjalne przypadały w udziale wybrańcom ludu z wykluczeniem urzędników, nie zasiadających w parlamencie. Ten system był oczywistem ograniczeniem biurokracji. Posłowie zwalczali wszechwładzę państwa gwoli ochrony wolności obywateli w najszerszem tego słowa znaczeniu. Parlamentaryzm, stał się liberalną formą ustroju politycznego także dlatego, że stwarzał moralne usprawiedliwienie przymusu, wywieranego przez państwo, warunkując go zgodą większości wybrańców ludu podlegającego owemu przymusowi. Tym sposobem przymus poniekąd przestawał być naruszeniem wolności obywateli. Słowem liberalizm przyoblekł się w szaty parlamentaryzmu. Etatyzm je zrzucił.

Śledząc przebieg wypadków ostatnich lat w różnych państwach, trudno nie zauważyć uderzającej równoległości między rozwojem etatyzmu i osłabieniem żywotności ustroju parlamentarnego. Nie zbieżność przypadkowa, jeno wzajemna współzależność jest trafnym wyrazem ustosunkowania się tej równoległości.

Upadek parlamentaryzmu zazwyczaj prędzej czy później doprowadzić musi albo do jego przywrócenia albo do przebudowy etatystycznej państwa. Jeżeli władcy państwa odmawiają ludowi współudziału w rządzie, a równocześnie zostawiają mu mało ograniczoną własność prywatną, wolność wyboru zawodu i przesiedlania się, a więc wolność gospodarczą, wówczas zachodzi niebezpieczeństwo, że ci, co w pierwszym rzędzie korzystają z tego stanu rzeczy, postarają się o uzyskanie wolności politycznej i o współudział we władzy państwowej gwoli zabezpieczenia swego stanu posiadania. Ażeby temu zapobiec, ci, co ograniczają swobody polityczne, często uszczuplają gospodarcze. Nie kładę jednak nacisku na ten rozwój wypadków. Mam na myśli przedewszystkiem stosunek odwrotny, to znaczy oddziaływanie zwiększonego zakresu czynności i wpływów państwa na układ sił politycznych w kierunku nieprzyjaznym liberalizmowi i parlamentaryzmowi.

Zdarza się, że władcy, którzy wprowadzają estatyczny porządek rzeczy, równocześnie znoszą parlament (Rosja sowiecka). W innym układzie sił polityczno-gospodarczych etatyzm doprowadza do ograniczenia parlamentaryzmu i podziału władz tak ściśle z parlamentaryzmem związanego. Wykonawcą tego ograniczenia bywają niejednokrotnie w państwach nowoczesnych dyktatury estatyczne jawne lub ukryte różnego pokroju i natężenia, mniej lub więcej militarne. Nie jest koniecznem zjawiskiem, że długoletnie wojny stają się posiewem dyktatur  wojskowych. Nie można jednak tego zjawiska zaliczyć do niezwykłych. Nie jest także rzeczą zbyt dziwną, że spadek po Izbach wybranych na zasadzie powszechnego głosowania wszystkich dorosłych obywateli i obywatelek przypada w udziale wojskowości. Któż inny mógłby skutecznie przeciwstawić się demokracji, niemal w pełni zrealizowanej? W razie zwycięstwa tych prądów zróżnicowanie funkcyj wojskowych i cywilnych słabnie. Parlament traci wpływ na obsadzanie foteli ministerjalnych, a równocześnie etatyzm, niejednokrotnie raczej mimowoli, staje w sprzeczności z uprawnieniami zasadniczemi parlamentu z nieuniknionych przyczyn charakteru że tak powiem ilościowego i technicznego. Rozszerzenie zakresu działania państwa uszczupla parlamentaryzm, podział władz i praworządność.

Parlament mógł uchwalać budżet w sposób zapewniający rzeczywisty wgląd w jego szczegóły i tą drogą wykonywać kontrolę całej administracji, póki rodzaje dochodów i wydatków były nieliczne. To ograniczenie stanowi istotę liberalizmu. Z chwilą zwycięstwa prądów etatystycznych mnożą się kategorje dochodów i wydatków, obejmują najróżnorodniejsze dziedziny. Budżet i cała administracja stają się zjawiskiem zawiłem i nieprzejrzystem. Parlament, choćby cały rok obradował, traci możność orjentowania się w aparacie państwowym. Uchwalanie budżetu przestaje być wykonywaniem skutecznej kontroli nad administracją, choć zajmuje dużo czasu i uniemożliwia parlamentowi należyte spełnienie zadania ustawodawczego. Etatyzm rozsadza ramy parlamentaryzmu, które stały się dla niego za ciasne.

Wspominałem codopiero, że zajęcia budżetowe parlamentów nie pozostawiają im dość czasu na uchwalenie obszerniejszych ustaw. Ten stan rzeczy daje się szczególnie we znaki ustrojowi etatystycznemu, polegającemu na znacznem i szybkiem rozszerzaniu zakresu działania państwa, ponieważ wówczas zachodzi w wysokim stopniu potrzeba wydawania wielu, nieraz długich ustaw, zmieniających dotychczasowy porządek prawny. Jeżeli etatyzm chce to zadanie wypełnić, musi doprowadzić w tej czy innej formie do choćby częściowego odebrania parlamentom ich władzy ustawodawczej. Urzędnicy stają się ustawodawcami, obywatele poddanymi. Podział władz, zalecany przez liberalizm, przestaje obowiązywać. 

Proces ten odbywa się różnemi drogami. Wchodzą w grę często t.zw. delegacje władzy ustawodawczej. Parlament przelewa ją częściowo i chwilowo na Prezydenta Rzeczypospolitej i Radę Ministrów w formie pełnomocnictw. Jakgdyby ukrytą delegację ustawodawczą, a zarazem umniejszeniem praworządności są ustawy, zawierające daleko sięgające a nieokreślone upoważnienia ministrów do rozstrzygania wedle ich swobody uznania, czy w poszczególnych wypadkach ustawy mają być wykonywane czy nie.

Przepisy tej treści są oczywistem zaprzeczeniem praworządności, zabezpieczającej wolność jednostek. Zwolennicy liberalizmu żądają, ażeby urzędnik w każdym poszczególnym wypadku stosował ustawy, ustalone przez wybrańców ludu, a nie kierował się własnem swobodnem uznaniem. Ograniczenia jednostki winny być przewidziane wyczerpująco ustawami. Należy wykluczyć dowolność urzędników w stosunku do obywateli. Ta sama przyczyna, która stwarza sprzeczność między etatyzmem a parlamentaryzmem, doprowadza do uszczuplenia praworządności w państwie, którego zakres działania szybko i znacznie wzrasta. Tylko w ustroju liberalnym można stosować praworządność, bo państwo ogranicza się wówczas do normowania niewielu spraw. Gdy jego zakres działania się rozszerza, niepodobna, praktycznie rzecz biorąc, ująć tej różnorodności zjawisk w karby ustaw, choć wydaje się ich coraz więcej. Wyłania się konieczność zastrzegania na rzecz władz prawa ustanawiania wyjątków, ulg, odroczeń w wypadkach uwzględnionych godnych”, a z tą chwilą praworządność doznaje umniejszenia. Etatyzm ogranicza wolność jednostek, bo rozszerza zakres swobodnego uznania władz pod naciskiem trudności, wynikających z rozrostu działalności państwa, których nie umie zwalczać zabójczym dla wolności jednostek. 

Ideał sprawiedliwości liberalizmu jest połączeniem sprawiedliwości materjalnej, ziszczonej przestrzeganiem zasad liberalnych, i sprawiedliwości formalnej, zawartej w postulacie praworządności. Zwolennicy etatyzmu współczesnego uważają sprawiedliwość materjalną, wyrażającą się w ustroju liberalnym, zależnie od tego czy hołdują etatyzmowi demokratycznemu czy też etatyzmowi w najściślejszym tego słowa znaczeniu, jużto za pokrzywdzenie warstw biedniejszych, już też za lekceważenie interesu ogólnego, który utożsamiają z dobrem państwa jako takiego. Właśnie dlatego widzą w swym systemie politycznym urzeczywistnienie sprawiedliwości materjalnej, uwarunkowane odrzuceniem formalnej. Prawników niechętnie powołują do rządów. Praworządność zastępują hasłem: „cel uświęca środki”. Chętnie przytaczają maksymę: Salus Reipublicae suprema lex esto.

Starałem się wytłumaczyć, dlaczego etatyzm staje się źródłem zaniku swobód politycznych, często wbrew woli popleczników etatyzmu. Pragnę uzupełnić ten wywód wskazaniem na jaskrawo anty-liberalny charakter etatyzmu finansowego. Przedwojenna Anglja przestrzegała zasad ściśle liberalnych w swej gospodarce skarbowej. Państwo nie prowadziło na własny rachunek ani przedsiębiorstw współzawodniczących z prywatnemi, ani monopolistycznych. Państwo angielskie nie nakładało ceł ochronnych. Zadawalało się pobieraniem podatków, opłat i ceł skarbowych. Współczesne państwa etatystyczne hołdują wprost odmiennej polityce. Mnożą się przedsiębiorstwa i monopole państwowe.

Liberalny rozdział polityki i gospodarstwa zanika nie tylko z tego powodu. Współczesna polityka ekonomiczna rozwija się całkiem wyraźnie po linji daleko sięgającego podporządkowania życia gospodarczego państwu. Dość przypomnieć protekcjonizm celny, wypierający wolny handel. Wzrasta nadzór nad gospodarką prywatną w formie normowania cen i płac. Rozrost banków państwowych staje się jak gdyby częściowem upaństwowieniem kredytu. Zanika współdzielczość jako objaw samopomocy prywatnej, albowiem państwo subwencjonuje i nadzoruje stowarzyszenia współdzielcze. W ubezpieczeniach mamy do czynienia ze zjawiskami podobnemi.

Istnieje kategorja zarządzeń państwowych, którą nazwałbym etatyzmem cywilizacyjnym. Mam na myśli subwencjonowanie i nadzorowanie przez państwowych urzędników towarzystw dobroczynnych, sportowych, literackich, naukowych, artystycznych. Państwo nowoczesne niejednokrotnie rozwija bezpośrednio działalność w tych wszystkich tak różnorodnych kierunkach. Mało tego. Rozszerza niepomiernie zakres moralności, którą chce narzucić przymusowym aparatem państwowym. Czyż skądinąd liberalne Stany Zjednoczone nie zakazały na swym obszarze wszelkiego wyrobu, przywozu, przewozu i wywozu piwa, wina i wódki? Czyż obecny rząd hiszpański nie objął władzy w imię sanacji moralnej?

Współczesny etatyzm w Rosji bolszewickiej zakorzenił się najgłębiej. Występuje przeciw wolności religijnej, bo oddał aparat państwowy w usługi agitacji, której celem skłonić wszystkich mieszkańców Rosji do porzucenia wszelkiej religji w imię zalet bezwyznaniowości. We Francji państwo stara się uzyskać wpływ na życie rodzinne przez wysokie opodatkowanie bezżennych i bezdzietnych, przez równoczesne przyznanie dużych ulg podatkowych i premji rodzinom o licznem potomstwie.

Coprawda objawy te, jak dotąd, są raczej wyjątkowe. Etatyzm współczesny nie ogranicza wolności religijnej. Zachowuje się pobłażliwie, po części przychylnie wobec widocznej dążności społeczeństwa do wynagradzania sobie zwiększonego nacisku politycznego i ekonomicznego państwa pewnem rozluźnieniem spoistości węzła rodzinnego. Nie widzę w tym obecnym stanie rzeczy obalenia tezy, wedle której etatyzm staje do walki z wszelkiego rodzaju liberalizmem. Z biegiem czasu, gdy etatyzm umocni się politycznie i ekonomicznie, w obronie swego samozachowania nie omieszka poddać swym wpływom życia religijnego i rodzinnego. Wspomniałem o zwiastunach ewolucji w tym kierunku.

Moralność etatystyczna okazała się tak wielkiem niebezpieczeństwem, że wywołała liberalną reakcję ze strony, po której najmniej można było się spodziewać podobnego kroku, bo z łona Kościoła katolickiego. Często zbyt daleko sięgające żądania liberałów rozdziału Kościoła od państwa, ich polityka zaboru dóbr kościelnych, wywołały zasadniczy rozdźwięk między obozem liberalnym a Kościołem katolickim. Ostatnio jednak okazało się, że Kościół nie odrzuca zasadniczo idej moralnych liberalizmu. W Stanach Zjednoczonych Kościół zwalcza prohibicję. Potępił faszyzm włoski z powodu przesady w podkreślaniu państwa jako dobra najwyższego z ujmą dla innych walorów moralnych.

Podobnej ewolucji uległ stosunek angielskiego stronnictwa konserwatywnego do liberalizmu. Sto lat temu Torysi zwalczali dość bezwzględnie liberalizm. Dziś wobec wielkich postępów etatyzmu ideologja konserwatywna angielska skłaniać się poczyna do liberalizmu, odpowiadającego obecnym stosunkom.

Niepodobna wątpić o tem, że przeżywamy okres znacznego kurczenia się pierwiastków liberalnych naszego ustroju politycznego. Wedle definicji, którą postawiłem na wstępie, etatyzm jest zupełnem przeciwieństwem liberalizmu. O wiele trudniej określić stosunek etatyzmu do ideału demokratycznego.

Zakres działania państwa wzrasta. Atoli obrońcy tej polityki przeważnie nie wywieszają sztandaru wyraźnej walki z liberalizmem i demokracją. Niejednokrotnie jawnie potępiają liberalizm gospodarczy, zastrzegając się równocześnie, że walczą usilnie w obronie całego programu liberalnego z wyłączeniem jego treści ekonomicznej. O wiele życzliwsze stanowisko zajmują wobec haseł demokratycznych. Głoszą często zdanie, że liberalizm tumanił lud pozorami demokracji parlamentarnej, ażeby tem snadniej zwalczać demokrację ekonomiczną, której treścią wzbogacenie ubogich. Z mniejszym lub większym naciskiem odrzekają się demokracji parlamentarnej w imię urzeczywistnienia demokracji prawdziwej. W dobrej wierze i nie bez żadnego uzasadnienia dowodzą, że etatyzm współczesny jest nawskroś demokratyczny. 

Przyznają jednak, że nie obstają bezwarunkowo przy zasadach demokracji parlamentarnej. Wiemy już z poprzednich wywodów, że etatyzm godzi w parlamentaryzm, bo system rządzenia parlamentarny okazał się niezdolnym do urzeczywistnienia programu szybkiego i znacznego rozszerzenia zakresu działania państwa. To też etatyzm godzi w parlamentaryzm, bo system rządzenia parlamentarny okazał się niezdolnym do urzeczywistnienia programu szybkiego i znacznego rozszerzenia zakresu działania państwa. To też etatyzm ostatecznie obala zasadę demokratyczną, wyrażającą się współudziałem ludu w rządzeniu państwem za pośrednictwem parlamentu, wybranego na zasadzie powszechnego głosowania.

Poplecznicy etatyzmu początkowo zdawali sobie sprawę tylko z tego, że ich program przeciwstawia się liberalizmowi gospodarczemu. Tok wypadków, współzależność wszystkich zjawisk społecznych doprowadzała do zwalczania wszelkiego liberalizmu przez szybko porastający w pierze etatyzm, a w szczególności liberalizmu politycznego. W tym stanie rzeczy poplecznicy liberalizmu powoli zauważyli, że  podkopują demokrację parlamentarną. Poczęli przyznawać, że ich program obejmuje ograniczenie nie tylko liberalizmu gospodarczego, ale także demokracji parlamentarnej w imię ostatecznego ugruntowania prawdziwej demokracji.

Wypadki dowiodły niemożności ograniczenia liberalizmu gospodarczego bez obalenia ustroju politycznego liberalnego. Zachodzi pytanie, czy można okroić demokrację parlamentarną bez ujmy dla finansowej i ekonomicznej. – Najpierw słów kilka o rozwoju pierwiastków demokratycznych w gospodarce skarbowej współczesnych państw etatystycznych.

Na pierwszy rzut oka zdawaćby się mogło, że etatyzm pod tym względem w wysokim stopniu dogodził warstwom biedniejszym. Na porządku dziennym są obecnie w wielu państwach wysokie podatki majątkowe, spadkowe, dochodowe, zbytkowe. Progresja jest stosowana w rozmiarach nieznanych przed wojną. Istnieją jednak objawy wprost przeciwne. Środki finansowe urzeczywistnienia rozległego i kosztownego programu etatystycznego wiele państw zdobywało inflacją, podatkiem najgorszym, bo obciążającym przede wszystkiem warstwy biedniejsze. Na dobitek inflacja mści się przez szereg lat. Kraj ubożeje, oszczędności znikają, procent rośnie, płace spadają. Z chwilą zaniechania inflacji podatki bezpośrednie nie mogą dać znaczniejszych dochodów (podatek majątkowy w Polsce). Zachodzi konieczność uciekania się w rozmiarach nieznanych przed wojną do pośrednich podatków, obciążających bardziej biednych, słusznie więc zwalczanych przez ich przedstawicieli. Tym sposobem współczesny system podatkowy nie wykazuje wyraźnego zdemokratyzowania w porównaniu z przedwojennym, a nawet w niektórych państwach stał się mniej demokratyczny.

Etatyzm z punktu widzenia demokratycznego nie dopisuje ani politycznie, ani nawet finansowo. Czy przynajmniej ziścił obietnice ekonomicznego zdemokratyzowania społeczeństwa? Przyszłość da odpowiedź na to pytanie. Już dziś powiedzieć można, że w istocie etatyzmu jako polityki rozszerzenia zakresu działania państwa leży niebezpieczeństwo przeciążenia podatkowego. Hic Rhodus, hic salta. Jeżeli etatyzm tego szkopułu uniknie, utrzyma się jeszcze długo i może w pewnej mierze osiągnąć zdemokratyzowanie gospodarcze społeczeństwa, do którego dąży.

Jeszcze słów kilka o ustosunkowaniu się stronnictw politycznych i walki klas do etatyzmu. Faktyczny przebieg wypadków, taki, jakim go widzę, nazywam etatyzmem. Nie odpowiada on w pełni programowi żadnego ze stronnictw politycznych. Najbardziej zbliżony jest do socjalistycznego postulatu rozszerzenia gospodarczej ingerencji państwa. Mimo tego wielu socjalistów wypiera się etatyzmu, bo uważa demokrację parlamentarną za istotny składnik swego programu. Toć przecie potężne niemieckie stronnictwo socjalistyczne przybrało nazwę stronnictwa socjal-demokratycznego. W przeciwstawieniu do socjalizmu demokratycznego pisze i mówi się często o socjalizmie państwowym jako o przywiązującym mniejszą wagę do demokracji politycznej, a uważającym rozszerzenie gospodarczej działalności państwa za czynnik rozstrzygający. Wielu pisarzy posługuje się także wyrażeniem "kapitalizm państwowy” dla oznaczenia ustroju, którego zwolennicy pragną skupić własność środków produkcji w ręku państwa. Etatyzm, socjalizm państwowy i kapitalizm państwowy uważam za pojęcia identyczne.

Spotykałem się niejednokrotnie z określeniem obecnego porządku rzeczy w Rosji sowieckiej, jako kapitalizmu państwowego. Bolszewicy od dawna wyraźnie odrzucili demokrację parlamentarną. Czyżby więc bolszewizm nie był niczem innem, jeno etatyzmem szczególnie silnie rozwiniętym?

Wydaje mi się, że bolszewizm różni się od etatyzmu ustosunkowaniem się do walki klas. Współczesny etatyzm możnaby nazwać merkantylizmem demokratycznym. Merkantylizm XVII wieku  polegał na dążności do wzmożenia gospodarczej ingerencji państwa. Atoli celem tej akcji miał być tylko wzrost produkcji społeczeństwa. Natomiast reforma rozdziału dochodu społecznego w interesie warstw biedniejszych nie była częścią programu merkantylistycznego. Przeciwnie, merkantylizm raczej umacniał stanowisko bogatych. Państwo opowiadało się wówczas za niskiemi płacami, w imię popierania wywozu, a nie za wysokiemi. Współczesny etatyzm otacza swą potężną opieką robotnika i chłopa. Jednak w odróżnieniu od bolszewizmu nie wypisuje na swym sztandarze walki klas, nie dąży bezwzględnie do usunięcia kapitalistów, do niszczenia bogactwa jednostek, przekraczającego dopuszczalne maximum. Bolszewicki podatek dochodowy wynosi 100% dochodu ponad dość nisko oznaczony (w sumie bezwzględnej, a nie jako procent od kapitału) najwyższy dochód, który wolno pobierać. Etatyzm stara się walką klas ograniczyć w interesie państwa jako całości, zgodnie ze swą naczelną zasadą. Pod tym względem zajmuje stanowisko pośrednie między dawnym merkantylizmem a bolszewizmem.

Etatyzm współczesny szczególnie silnie piętno wycisnął na ustroju politycznym Rosji sowieckiej i Włoch. Bolszewicki etatyzm przoduje wszystkim innym, ponieważ upaństwowienie życia nie poczyniło nigdzie tak wielkich postępów, jak właśnie w Rosji. Proces ten dokonał i dokonuje się w imię ideologii komunistycznej, która na równi z socjalistyczną – jedna i druga wywodzi się z pism Marxa – nie zerwała stanowczo z liberalizmem, a tem mniej z socjalizmem. Wedle tej ideologji państwo jest właściwie złem koniecznem. Stanie się ono zbędne z chwilą ostatecznego przezwyciężenia walki klas, do czego w teorji dąży komunizm bolszewicki jako do celu ostatecznego. We Włoszech przebieg wypadków i ideologja są bardziej zbieżne niż w Rosji. Zakres działania państwa jest mniejszy, natomiast faszyzm wyraźnie apoteozuje państwo, a zarazem odrzuca liberalizm. W przeciwieństwie do bolszewizmu faszyzm jest zabarwiony nacjonalistycznie.

Państwo współczesne różni się od średniowiecznego silniejszą przymieszką pierwiastków nacjonalistycznych, które w pewnej mierze przyczyniły się do rozwoju etatyzmu. Mimo tego nie należę  do tych, którzy utożsamiają oba programy. Nacjonalizm dba przede wszystkiem o wykreślenie dróg polityce zagranicznej państwa, czego nie można powiedzieć o etatyzmie. Nie zaniedbuje jednak polityki wewnętrznej. Nieraz opowiada się za rozszerzeniem zakresu działania państwa w imię walki z mniejszościami narodowemi.  Hołduje protekcjonizmowi celnemu zgodnie z etatyzmem, ale poza tem niejednokrotnie staje w obronie liberalnej polityki ekonomicznej, przez co popada w sprzeczności z etatyzmem.

Jeśli rozpatrujemy ideologję stronnictw jako wyraz walki klas, spór liberalizmu i socjalizmu przedstawia nam się jako starcie kapitalistów z robotnikami. Etatyzm nie utożsamia się z żadnem z tych dwóch obozów. Wpływy polityczne warstwy robotniczej w państwach współczesnych ostatnio znacznie wzrosły, atoli nawet bolszewicy nie zdołali urzeczywistnić swego pierwotnego zamiaru całkowitego oddania władzy w ręce robotników. Lenin zalecał powierzenie funkcyj urzędniczych robotnikom, pracującym sześć godzin w fabrykach i dwie godziny dziennie w urzędach. Ten projekt okazał się na razie niewykonalnym. Także i bolszewicki etatyzm urzeczywistnia armja urzędników, specjalizujących się w swej działalności. Etatyzm we wszystkich państwach mnoży zastępy urzędnicze. W szeregach jego popleczników wielką rolę odgrywa proletarjat inteligencji, ludzie z uniwersyteckim wykształceniem, ale bez majątku. 

Przebieg wypadków jest poniekąd uzasadniony rodowodem etatyzmu. Z końcem zeszłego stulecia profesorowie wykładający ekonomję na uwniwersytetach niemieckich bronili programu polityczno-ekonomicznego wyraźnie etatystycznego, znanego pod nazwą socjalizmu państwowego lub socjalizmu "katedry"”(Katheder-Sozialismus). Stali się zwiastunami współczesnej epoki, w ciągu której po liberalnej burżuazji objęli rządy etatystycznie usposobieni profesorowie szkół wyższych i inżynierowie.

 

II

Adam i Ewa przekazali każdemu pokoleniu swych potomków dążenie do władzy. W pogoni za nią ludzie nie szczędzą wysiłków. Poczęści władza stanowi cel sama w sobie. Tyranizowanie bliźnich jest zadośćuczynieniem odwiecznemu głębokiemu popędowi natury ludzkiej. Władza jest także środkiem wywyższenia się ponad innych i wzbogacenia się. Ludzie per fas i per nefas zdobywają dobra doczesne, ażeby posiąść władzę. Władza zapewnia możność wygodnego zarobkowania. Jest rzeczą zrozumiałą, że wielu ludzi pragnie żyć z renty. Zabierają przemocą warsztaty produkcji i odstępują ich użytkowanie w zamian za wynagrodzenie, np. zadawalniają się pobieraniem czynszu dzierżawnego. Nowoczesna posada urzędnicza także ma swe zalety. Nieusuwalność zabezpieczająca przed bezrobociem, emerytura, pensja wdowia równoważą z nawiązką niejednokrotnie niski wymiar poborów. Chęć zapewnienia dzieciom stanowiska w służbie publicznej, zwłaszcza wtedy, gdy trudno o inne, nie jest zjawiskiem niewytłumaczalnem.

Współczesne przejście od ustroju w znacznym stopniu liberalnego do bardziej etatystycznego odpowiada powszechnemu od zarania dziejów falowania życia ludzkiego. Rozwój wypadków jest zawsze łamany, a nie prosty; nigdy nie idzie stale w tym kierunku. Po latach tłustych następują chude i odwrotnie, po pokoju wojna, po okresach demokratyzowania się życia państwowego czasy ścieśnienia koła osób, biorących udział w rządach, po liberalizmie przychodzi kolej na etatyzm, bo ludzie skłonni są do nowinek, jak mawiano w Polsce XVI wieku, bo nigdy z niczego nie są zadowoleni, bo zawsze pragną zmiany.

Oprócz ogólnych, psychologicznych przesłanek, podkopujących trwałość każdego ustroju politycznego nie brakło przyczyn całkiem konkretnych, które na przełomie poprzedniego i bieżącego stulecia, jak i po dziś dzień, sprzyjają rozwojowi etatyzmu.

Postępy techniki rozszerzają szybko i znacznie sferę zainteresowań ludzkich, a zatem także działalności państwowej. Wymieniam jako przykład z ostatnich lat automobilizm, lotnictwo, radjo. Państwo nie mogło zignorować tych i podobnych przewrotów. Musiało zająć się niemi ze względów wojskowych i innych.

Pod naciskiem postępów techniki zakres działania państwa wzrasta szybciej, niż zakres działania społeczeństwa. Wielkie przedsiębiorstwa stają się popłatniejsze, niż małe. Drobne upadają, wielkie kartelizują się. Z tą chwilą państwo zyskuje możność daleko sięgającego nadzoru. Pokusa wykorzystania sytuacji jest znaczna. Państwo jej chętnie ulega. Technika jest walną podporą tendencyj monopolistycznych współczesnego życia gospodarczego, a monopole prywatne łacno przechodzą w ręce państwa.

Zmiany w rozkładzie sił politycznych zapewne w wyższej mierze zaważyły na szali wypadków. Etatyzm znalazł oparcie w kształtowaniu się polityki, tak zagranicznej, jak niemniej i wewnętrznej. Zarówno dążenie do wzmocnienia mocarstwowego państwa, jak jego zdemokratyzowanie wzmogło znacznie zasięg wpływów państwa, przyczem rozstrzygające znaczenie przypisuję procesowi demokratyzacji . Etatyzm jest rozrastaniem się ustroju politycznego. Bezpośrednia przyczyna tego zjawiska nie może tkwić w niczem innem, jeno w zmianach, zachodzących w budowie tegoż ustroju. Byłoby to niewytłumaczalnym wyłomem we współzależności zjawisk, gdyby z chwilą przejścia władzy w inne ręce, jej zakres czynności pozostał niezmieniony.

Interes mocarstwowy wyraża się przede wszystkiem militarnie. Wiele państw rozszerzyło znacznie swój zakres działania, ażeby tym sposobem zwiększyć pogotowie wojenne. Hasło poparcia przemysłu wojennego, a więc w obecnym stanie techniki niemal każdego przemysłu, znalazło żywy oddźwięk i stało się źródłem daleko posuniętego upaństwowienia przemysłu. Protekcjonizm celny zyskał tym sposobem można zapewnić samostarczalność gospodarczą państwa na wypadek wojny.

Zdemokratyzowanie ordynacji wyborczej, przejście do powszechnego głosowania stało się główną przyczyną zwycięstwa etatyzmu, ponieważ w znacznej mierze pozbawiło władzy warstwy posiadające. Nie we wszystkich jednak państwach. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej mimo powszechnego głosowania burżuazja nie wypuściła steru z rąk, dzięki czemu życie gospodarcze wewnątrz państwa zachowało po dziś dzień dużo znamion liberalnych. W państwach europejskich wpływy polityczne burżuazji pod naciskiem powszechnego głosowania znacznie zmalały, ponieważ w Europie ruch robotniczy i socjalistyczny rozwinął się bez porównania silniej, niż w Stanach.

Burżuazja nie chciała obciążyć się zbyt wysokiemi podatkami. Nie chciała zbytnio zwalać podatków na biednych, we własnym dobrze zrozumianym interesie. Zależało jej na tym, ażeby warstw niższych nie zrażać do swoich rządów. W tym stanie rzeczy nie pozostawało nic innego, jeno gospodarować oszczędnie, a więc ścieśniać zakres działania państwa. Burżuazja, skupiająca w swoich szeregach warstwy posiadające, żądała od państwa zabezpieczenia własności, stanowiącej podstawę jej dochodów. Mniej dbała o posady urzędnicze. Toteż nie zależało jej tak bardzo na mnożeniu posad.

Powszechne głosowanie jest równoznaczne z powiększeniem koła osób, wywierających wpływ na losy państwa. Ludzie, obejmujący władzę na zasadzie poparcia, udzielonego im przez większość parlamentu wybranego powszechnem głosowaniem obywateli, muszą liczyć się z interesami obszernego koła swoich wyborców, w gronie których przeważają osoby albo nieposiadające majątku albo posiadające majątek mały. Powstaje problem zapewnienia korzyści kołu osób znacznie liczebniejszemu niż poprzednio, problem który nie może być rozwiązany inaczej, jeno pomnożeniem ilości osób, czerpiących dochody z kas publicznych, zwiększeniem budżetu i wchłonięciem działalności obywateli w tryby administracji państwowej w stopniu poprzednio nieznanym.

Ten rozwój wypadków jest zgodny z celem przyświecającym tym, którzy walczyli o urzeczywistnienie powszechnego głosowania. Poplecznicy tej reformy dlatego właśnie bronili jej, ażeby przedstawicielom  warstw biedniejszych zapewnić wpływy polityczne i możność ich zuzycia na korzyść tych warstw. Coprawda, dalszy etap rozwoju okazał się sprzeczny z zamierzeniami. Demokracja polityczna zrodziła etatyzm w imię zupełnego urzeczywistnienia swych haseł, a rozwój etatyzmu ugodził śmiertelnie w demokrację polityczną. Ostatecznie nic w tem tak dalece dziwnego. Każdy żywy pierwiastek, dojrzewając, wytwarza warunki sprzyjające jego śmierci. Dziwną jest chyba tylko szybkość tej ewolucji. Demokracja polityczna przeżyła się niemal w tej samej chwili, w której odniosła ostatecznie zwycięstwo.

Czy i o ile wojna, podjęta w r. 1914, wywarła wpływ etatystyczny? Jej długie trwanie i rozmiary zmusiły wiele państw do wejścia na drogę specjalnego etatyzmu wojennego, dostosowanego do celów, o których urzeczywistnienie  chodziło. Ówczesna przymusowa gospodarka zubożyła znacznie ludność i dała jej się mocno we znaki, ograniczając w wysokim stopniu wolność obywateli. Tak dotkliwie następstwa tej gospodarki objawiły się najsilniej w państwach, w których inflacja przetrwała wojnę. Etatyzm wojenny i inflacja wywołały reakcję przeciwko etatyzmowi w ogóle, która jednak okazała się przemijającą.

Po stabilizacji waluty etatyzm odżył niemal ze zdwojoną siła. Złożyły się na to dwie przyczyny. Wojna niewątpliwie podkopała stanowisko warstw posiadających, nawet w państwach zwycięskich. Do wojny powołano całą ludność. Biedniejsi stanowiący większość , obdarzoną czynnym i biernym prawem wyborczym do parlamentów, ucierpieli finansowo najwięcej i wystąpili z żądaniem wynagrodzenia im ofiar, poniesionych w obronie ojczyzny. Do opłacenia podatków, zgodnie z demokratycznym ustrojem politycznym, pociągnięto przedewszyskiem bogatych. Powiększono świadczenia państwa na rzecz uboższych.

W niektórych państwach wojna i inflacja wyczerpały kapitał społeczeństwa w wysokim stopniu, skutkiem czego prywatna inicjatywa gospodarcza osłabła, zwłaszcza w zakresie produkcji dóbr trwałych. Ruch budowlany prywatny niemal zamarł. Wyłoniły się i zostały spełnione żądania zaradzenia złemu przez państwo, co oczywiście wydatnie obciążyło skarb.

Ten motyw w Polsce odgrywa obecnie znaczną rolę. Polska przechodzi okres etatyzmu z tych samych przyczyn , które w innych państwach zaważyły na szali wypadków. W ubiegłym dziesięcioleciu posiew etatyzmu rozplenił się w Polsce silniej, niż w wielu innych państwach zapewnie dlatego, że napięcie sił antyliberalnych było u as większe. Liberalizm , na jaki nas stać było, wyładował się w zrzuceniu obcej przemocy, a w polityce  wewnętrznej w wydrukowaniu w Dzienniku Ustaw papierowej konstytucji, w obronie której nikt nie chciał ponosić ofiar, która etatyzm gospodarczy unicestwił 1 ). Dlaczego?

Wpływy polityczne warstw posiadających w sprzyjających warunkach okazały  się potężnym hamulcem, skutecznie powstrzymującym aparat państwowy na śliskiej drodze rozdęcia jego atrybucyj. W Polsce zmartwychwstałej wpływ burżuazji na tok wypadków był mały. W wielu państwach zagranicznych większa siła polityczna burżuazji tłumaczy się przede wszystkiej jej znaczną liczebnością, wynikającą z istnienia mnogiego stanu średniego samodzielnie zarobkującego, a więc z wykluczeniem średnio uposażonych urzędników publicznych i prywatnych.

Proces koncentracji produkcji podciął i nadal niweczy byt wielu pracowni rzemieślniczych i kupieckich. Na dobitek wcale znaczny odsetek naszej burżuazji znalazł się poza nawiasem polskiego życia politycznego ze względu na swą przynależność do obcych narodowości. Co więcej, członkowie polskich warstw posiadających zostali w pewnej mierze odsunięci na bok. Do władzy doszli w Polsce niepodległej ludzie, którzy przez całe swe życie o niepodległość walczyli, którzy przeciwstawiali się w trzech zaborach zwolennikom polityki ugodowej stosunku do mocarstw zaborczych. Nowi władcy rekrutowali się w pokaźnej liczbie z proletariatu inteligencji, nie uposażonego hojnie w dostatki ziemskie. Ugodowcy mieli opacie raczej w warstwach posiadających. Bojownicy o niepodległość dobrze pamiętali o tem, ze mało demokratyczny rozmach kierowników powstania z r. 1830 był jedną z przyczyn klęski. Właśnie dlatego bojownicy o niepodległość chętnie łączyli się z polską partją socjalistyczną (P. P. S.), stanowiącą także i w Polsce z natury rzeczy główną ostoję etatyzmu. W Polsce objęli władzę i sprawują rządy po dziś dzień ludzie, którzy za młodu przeszli szkołę czynnej pracy w socjalizmie, a potem w legjonach. Praca w legjonach stępiła nieco ostrze radykalizmu socjalistycznego, ucząc konieczności godzenia go z wymogami wzmocnienia siły mocarstwowej państwa, z pewnością  jednak nie tylko nie była uczelnią liberalizmu, ale dostarczała pewnych podniet polityce etatystycznej, choćby z punktu widzenia wzmożenia sił państwa w walce z sąsiadami i przeciwstawienia się ugodowcom.

Powszechne głosowanie pozbawiło aparat państwowy hamulca, zwalniającego bieg ku upaństwowieniu jak najobszerniejszych sfer ludzkiej działalności. W Andlji rozpoczęto stopniowo rozszerzać koło wyborców do izby niższej parlamentu w r. 1832. Polska weszła na tę drogę znacznie później. Najwczesniej w Królestwie i w prowincjach zabranych. Przegrana wojna w Królestwie i w prowincjach zabranych. Przegrana wojna z Japonią skłoniła rząd rosyjski do powołania dumy w r. 1905, przyczep liczba wyborców i uprawnienia dumy były wielce ograniczone. W Polsce w lutym 1919 roku odbyły się wybory do jednoizbowego sejmu konstytucyjnego, zwanego ustawodawczym, na zasadzie przyznania prawa głosu kołu wyborców obszerniej zakreślonemu niż w Anglji. Anglja pozostała w tyle. Zrówna się z nimi przy najbliższych wyborach. Dopiero wówczas głosować tam będą po raz pierwszy obywatelki od lat 21-30.

W tym stanie rzeczy któż rozsądny dziwić się może temu, ze powszechne głosowanie funkcjonuje w Anglji lepiej niż w Polsce. Nagłe przejście do powszechnego głosowania utrudniało w Polsce wyrobienie się i uzyskanie wpływu w państwie tradycji politycznej, zdolnej przeciwstawić radykalizmowi etatystycznemu  trafną ocenę rzeczywistości.

Nastawienie polityczno-ekonomicznego myślenia i wartościowania wpływowego odłamu naszej opinji publicznej stworzyło grunt podatny do urzeczywistnienia  programu, zalecającego wzmożenie ingerencji państwa. Ludzie opowiadają się za wszechwładzą państwa, bo wierzą w możliwość pomyślnego wykonania wszelkich zamierzeń ustawodawców i władz. Naiwna wiara w wszechmoc państwa płynie z błędnej oceny stosunku, zachodzącego między zakreslanemi celami, a środkami, przewidywanemi gwoli ich osiągnięcia. Ten niepokojący stan umysłów wydaje się w Polsce bardziej rozpowszechniony, niż w innych państwach.

Prócz nagłego wprowadzenia powszechnego głosowania zapewne także i krytyczne ustosunkowanie się naszej opinji publicznej do realistycznej polityki ugodowej wobec mocarstw zaborczych zdepopularyzowało realizm wszelki jako miarodajny wskaźnik w sprawach politycznych i ekonomicznych. W jednym z trzech zaborów stronnictwo ugodowe przybrało nazwę stronnictwa realistów gwoli zaznaczenia głównego motywu swego pojednawczego stanowiska wobec zaborców. Zwolennicy tego stronnictwa odrzucali radę poety:„Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił”. W poczuciu chwilowej słabości społeczeństwa, pamiętając o szkodliwych skutkach nieudanych powstań, uważali za wskazane odroczenie walki o niepodległość do sposobniejszej chwili, co oczywiście wywołało gwałtowny sprzeciw „ niepodległościowców”, którzy po wielkiej wojnie doszli w Polsce do władzy. Polityka mierzenia sił na zamiary może być zalecenia godna, jeżeli okoliczności sprzyjają, w polityce zagranicznej. Nawet na polu bitwy mało oględna śmiałość niekiedy popłaca. Natomiast tam, gdzie chodzi o finanse państwa i gospodarstwo społeczeństwa, ryzykowane jest stokrotnie niebezpieczniejsze.

Chęć zbierania dojrzałych owoców bez ponoszenia ofiar silnie się uwydatniła w dziejach naszej konstytucji, parlamentaryzmu, stabilizacji waluty. Na papierze wszyscy opowiadali się za temi postulatami. Ale nie stać było społeczeństwa na ofiarność, niezbędną w danych warunkach dla ziszczenia zamierzeń. Ten kąt widzenia polityczno-ekonomiczny stanowi podłoże wiary w wszechmoc państwa i etatyzmu. Na przykładzie ustosunkowania się opinji publicznej do zagadnienia demograficznego  w Polsce  i w innych państwach spróbuję bliżej uzasadnić to, co napisałem.

W Anglji poziom dobrobytu szerokich mas robotniczych jest stosunkowo wysoki. Związki zawodowe, do których państwo życzliwie się ustosunkowało, wywalczyły wysokie płace. Ustawodawca ograniczył czas pracy i przymusowo ubezpieczył robotników od bezrobocia. Bogatsi z nich są wysoko opodatkowani. Opinia publiczna domaga się od rządu, ażeby zabezpieczył każdemu minimum utrzymania i pomagał masom robotniczym bronić raz osiągniętego poziomu dobrobytu ( standard of life). Jednak Opinia angielska rozumie, ze byłoby narzuceniem państwu zadania nad siły, gdyby równocześnie ludność zbyt szybko się rozmnażała. W Anglji ilość urodzin, także i wśród warstw robotniczych, bardzo znacznie spadła. W rozumieniu Anglików powodzenie polityki faworyzowania przez państwo wysokich płac, krótkiego czasu pracy i przymusowych ubezpieczeń uwarunkowane jest umiarkowanym przyrostem ludności.

Faszyzm włoski wywiesił hasło zwiększenia przyrostu ludności w imię wzmożenia siły mocarstwowej państwa. Do tego programu zastosował swą politykę socjalną. Głosi, ze w razie potrzeby należy przedłużyć czas pracy i ze wysokie płace są dopuszczalne tylko o tyle, o ile to jest zgodne z interesem państwa.

Obie polityki są wręcz sprzeczne, ale to maja wspólnego, ze obie liczą się z rzeczywistością, są jasne, stanowcze i właśnie dlatego godne wielkich narodów.

Polska przoduje niemal wszystkim narodom rozmiarami swego przyrostu ludności i ubóstwem kapitału. Czynniki te nieodzowne muszą ujemnie wpływać na wysokość płac i stan bezrobocia. A jednak rozpowszechnione jest przekonanie, ze wystarczy upaństwowić to i owo, wydać jeszcze kilka ustaw, utworzyć szereg nowych urzędów, nadzorujących gospodarkę prywatną i ustanawiających niskie ceny, zmienić obsadę kilku foteli ministerialnych, ażeby od razu podnieść płace i usunąć bezrobocie.

Wysokie płace, zwłaszcza w kraju gęsto zaludnionym, są uwarunkowane znacznymi zyskami, w dużej mierze zaoszczędzanemi i produkcyjnie zużywanemi, wywołującemi tym sposobem popyt za robocizną, która podbija płace. Bez wysokich płac niema znacznego i trwałego dobrobytu, bo brak dostatecznego zbytu na wyprodukowane dobra i usługi. W Polsce, zgodnie z rozpowszechnioną polityką strusią zamykania oczu na rzeczywiste trudności, mówi i pisze się ciągle, że wysokie płace są źródłem dobrobytu w Stanach Zjednoczonych i że wystarczy podnieść płace, ażeby zwiększyć produkcję i stworzyć raj na ziemi. Jeżeli zaś Polska do tego jeszcze nie doszła, to cała wina leży jakoby po stronie rządu, który waha się zmusić przedsiębiorców do zrezygnowania z części nadmiernych zysków. W Polsce propaguje się wysokie płace i niskie zyski, choć nie ulega wątpliwości, ze wbrew pozorom jedno drugie wyklucza. Są tacy, którzy idą dalej i głoszą z trybuny sejmowej nastanie wkrótce ery produkowania dla zaspokojenia potrzeb, a nie dla zysku, choć wielowiekowe doświadczenie uczy, ze tylko produkcja na zysk obliczona może być wielką i zapewnić wysokie płace. Pisze się ciągle o wysokich płacach w Stanach Zjednoczonych, a milczy się o tamtejszych wysokich zyskach, o małej ochronie pracy, o nieubezpieczaniu przymusowo robotników, o poniechaniu przez Stany wejścia na drogę etatyzmu gospodarczego. Milczy się o wzjemnem uwarunkowaniu tych zjawisk.

Ciągle przytacza się to wszystko, co zagranicą jest korzystne, z wyrzutem po adresem rządu, ze jeszcze nie wydał ustawy, zapewniającej od jutra dorównanie przez Polskę wszelkim możliwym rekordom zagranicznym – ale systematycznie pomija się ciemne plamy, któremi okupione są zagraniczne świetności.

W Polsce istnieje dziwne pojęcie optymizmu polityczno-ekonomicznego, do którego miłujący ojczyznę obywatele są zobowiązani. Wedle tej teorii optymistą jest ten, kto wierzy w wszechmoc państwa, w możliwość usunięcia nagle wszelkich bolączek nakazem rządu. Propagatorzy tego optymizmu nie zdają sobie sprawy z tego, jak dalece szkodliwym jest płytki optymizm, choćby dlatego, że drogą reakcji wywołuje równie potępienia godny, bezzasadny pesymizm, negujący znaczne dokonane postępy i wszelkie możliwości ich dalszej rozbudowy. Istotnie w społeczeństwie podobnych nierealnych nastrojów  dobitnie świadczy o ubóstwie naszego myślenia i wartościowania polityczno-ekonomicznego.

Czyż nie świadczy o tem samem równoczesne ciągłe odwoływanie się o pomoc do państwa i niechęć uchwalania uzasadnionych podatków? Nieraz trudno oprzeć się wrażeniu, że w Polsce uważa się pomoc państwa za bezpłatną. Jest ona oczywiście bezpłatną dla tych, którzy za nią nie płacą, ale ktoś koszta ponieść musi. Nie jest bezpłatną w rachunkach gospodarstwa społecznego, którego losy prędzej czy później odbijają się na ogóle obywateli. Gdy państwo cłami, udzielaniem kredytów, zasiłków lub w inny sposób zwróci kapitały w określonym kierunku, wówczas kapitałów, zabraknie gdzieindziej. Gołosłowne zaprzeczenia lub zamilczanie tych prawd oczywistych tylko szkodzić może.

Znaczny odłam naszej opinji publicznej – dość czytać gazety, ażeby o tem się przekonać – ciągle i nie bez powodzenia domaga się od państwa zaradzenia temu lub owemu, a równocześnie narzeka na małą sprawność naszej administracji. Gdyby nagłe i szybkie powiększenie się zakresu działania państwa nie powodowało podrożenia i pogorszenia administracji, etatyzm byłby już dawno zwyciężył.

Brak poczucia rzeczywistości polityczno-ekonomicznej jaskrawo objawił się w długim trwaniu w Polsce inflacji. Polska była jedynym państwem zwycięskim, które popadło w hiperinflację. W pierwszych latach naszej odzyskanej niepodległości drukowaliśmy bez opamiętania pieniądze papierowe w imię postępu. Nie zauważyliśmy, jak bardzo kosztownym jest ten tani sposób napełnienia pustych kas państwa. Wielką zasługą rządu jest twarde obstawianie przy zasadzie zrównoważenia budżetu bez inflacji. Tą drogą rząd walnie przyczynił się do dźwignięcia kraju i do wyrobienia w społeczeństwie trafniejszej oceny zagadnień polityczno-ekonomicznych. Ażeby uwieńczyć swe dzieło, rząd musi nadal dbać o dobrą gospodarkę skarbową i przeciwstawić się niewytępionym jeszcze do szczętu dążnościom, popychającym państwo na drogę nadmiernego etatyzmu.

 

ADAM KRZYŻANOWSKI

„Przegląd Współczesny” Nr 78, październik 1928 r., str. 3-28

Wydawca: Dr. Stanisław Badeni i Krakowska Spółka Wydawnicza, Kraków 1928 r.

 

Reddit icon
Technorati icon
Yahoo! icon
e-mail icon
Twitter icon
Facebook icon
StumbleUpon icon
Del.icio.us icon
Digg icon
LinkedIn icon
MySpace icon
Newsvine icon
Pinterest icon
poniedziałek, 2020-06-01

KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

Materiał z konferencji KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

do pobrania na miejscu lub z tiny.pl/79q15

film: https://youtu.be/GoZre5PAANU ...

czwartek, 2019-06-06

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

INFORMACJA PRASOWA CENTRUM IM. ADAMA SMITHA, Warszawa, 6 czerwca 201 9

 

Centrum im. Adama Smitha oblicza Dzień wolności podatkowej w Polsce od 1994 roku. 

W 2019 roku ...

piątek, 2018-10-26

Informacja prasowa o stanie inicjatywy Centrum im. Adama Smitha w sprawie projektu ustawy dotyczącej podejmowania uchwał przez zgromadzenia wspólników przez Internet

W środę 10 października 2018 r. odbyło się spotkanie grupy roboczej złożonej z ekspertów Centrum im. Adama Smitha oraz przedstawicieli Kancelarii Prezydenta RP w sprawie projektu ustawy dotyczącego podejmowania uchwał przez zgromadzenia wspólników przez Internet.

Dyrektor Narodowej Rady Rozwoju, Samorządu i Inicjatyw Obywatelskich, Pan Paweł Janik wyraził podziękowanie...

niedziela, 2018-08-12

Mariusz Łuszczewski ekspertem ds. relacji indyjskich

Mariusz Łuszczewski decyzją zarządu Centrum jest nowym ekspertem ds. relacji indyjskich. Oficjalne wręczenie tytułu eksperta miało miejsce 8 sierpnia 2018 roku.

poniedziałek, 2020-06-01

KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

Materiał z konferencji KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

do pobrania na miejscu lub z tiny.pl/79q15

film: https://youtu.be/GoZre5PAANU ...

czwartek, 2019-06-06

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

INFORMACJA PRASOWA CENTRUM IM. ADAMA SMITHA, Warszawa, 6 czerwca 201 9

 

Centrum im. Adama Smitha oblicza Dzień wolności podatkowej w Polsce od 1994 roku. 

W 2019 roku ...