Centrum im. Adama SmithaPierwszy Niezależny Instytut w Polsce od 16 września 1989 roku

KILKA UWAG W SPRAWIE ZADAŃ HISTORJI GOSPODARCZEJ

STANISŁAW ARNOLD (Warszawa)

KILKA UWAG W SPRAWIE ZADAŃ HISTORJI GOSPODARCZEJ

 

Znakomity badacz stosunków gospodarczo-społecznych wczesnego średniowiecza, prof. Uniwersytetu Wiedeńskiego, Alfons Dopsch wydał  w r. ub. nową rzecz p.t.: Naturalwirstchaft und Geldwirtschaft in der Weltgeschichte ). Jesto temat, który D o p s c h omówił na VI Międzynarodowym Kongresie Nauk Historycznych w r. 1928 w i w roku następnym wydrukował w Archiv fűr rechts- u. Wirtschaftsphilosophie). W obecnej książkowej postaci zagadnienie, sprecyzowane w tytule, uzyskało szczegółowe uzasadnienie naukowe, otrzymało odpowiedni aparat źródłowy, można wiec skontrolować zarówno podstawy źródłowe, na jakich autor oparł się w swych rozważaniach, jak i tok jego rozumowania).

Rzecz prof. Dopscha jest właściwie jednym wielkim, programowym niejako protestem przeciwko poglądom i tezom szeregu ekonomistów i historyków, dotyczącym gospodarczego rozwoju społeczeństw ludzkich).D o p s c uważa, ze teorie,  najbardziej uznane i przyjęte ( jak n. p. B ű c h e r a) opierają się na rozróżnieniu epoki gospodarstwa naturalnego i pieniężnego, że jest to podstawa wszystkich obecnych poglądów tak dalece, że nawet ci badacze, którzy, jak n. p. W. S o m b a r t, dostrzegali błędy swych poprzedników, nie umieli wyciągnąć stąd odpowiednich wniosków). Te właśnie wnioski stara się wyciągnąć  Dopsch. Przyjmując za udowodnioną sprzeczność, zachodzącą miedzy troją B ű c h e r a a rzeczywistością historyczną),mniej się zajmuje kontrolowaniem tez B ű c h e r a, natomiast główny naciska kładzie na udowodnienie, że od najwcześniejszych do ostatnich czasów gospodarstwo naturalne istniało równorzędnie z pieniężnem, że to ostatnie nie zawsze stanowiło postęp gospodarczy, że dlatego też występowanie w niektórych okresach w większych rozmiarach gospodarstwa naturalnego nie może być dowodem, aby stanowiło to nawrót do bardziej pierwotnych form gospodarczych). natomiast więcej: D o p s c h stara się obalić tezę, która takie systemy gospodarcze, jak n. p. kapitalizm, wiązała stale z gospodarką pieniężną, - i dowodzi, że geneza kapitalizmu nowoczesnego musi być rozpatrywana pod innym kątem widzenia, a mianowicie: równorzędności i współistnienia gospodarstwa i naturalnego i pieniężnego ).Dla uzasadnienia swych tez Dopsch śledzi informacje, dotyczące gospodarstwa naturalnego i pieniężnego zarówno u ludów pierwotnych ), jak w kulturach starożytnych ), ( Chiny, Japonja, Indje, Babilonja, Persja, Grecja, Rzym), średniowiecznych), ( Bizancjum, Arabowie, epoka merowińska i karolińska, w X-XII, późniejsze średniowiecze) i nowożytnych)). Wniosek ostateczny) stwierdza: „ Die Wirtschaftsstufenlehre  entspricht nich den historischen Tatbeständen und ist auch in Iren evolutionistischen Aufbau völlig unhaltbar. Sie ist eine ganz unbergründete Simplifizierung der viel mannigfaltiger und sehr verschieden gearteten Entwicklung in den einzelnen Ländern und Zeiten…”.

Taka jest , ogólnie biorąc, teza, a zarazem punkt wyjścia i wniosek końcowy badań D o p s c h a. Zbadajmy pokrótce jej wartość naukową.

Przedewszyskiem, jakaż jest metoda badań D o p s c h a? Niesłychanie prosta i wyraźna! Oto autor  zbiera nader skrupulatnie informacje o tem, czy w danym kraju i w danym okresie istnieją ślady gospodarstwa pieniężnego albo też gospodarstwa naturalnego, przyczep dla czasów wcześniejszych poszukuje przedewszystkiem  informacyj, dotyczących gospodarstwa pieniężnego, zaś dla czasów nowszych – naturalnego. W zakresie gospodarki pieniężnej chodzi mu o handel, oparty na pieniądzu (zwłaszcza kruszcowym),  o skarbowość, o systemy płac, ceł etc. W zakresie gospodarki naturalnej w czasach nowożytnych uwzględnia systemy robocizn, danin i czynszów, oraz wymianę naturalną. W ten sposób autor wszędzie i zawsze stwierdza istnienie tych dwóch zasadniczych typów gospodarczych.

Muszę od razu zaznaczyć, że jest to wynik który nic a nic nowego nie daje, co więcej, ze cała praca pod tym względem jest wybijaniem drzwi, od dawna otwartych. Nie wiem, czy jest choć jeden ekonomista, któryby nie znał znacznej części tych faktów, jakie zestawia prof. D o p s c h, któryby zaprzeczył współegzystencji gospodarki naturalnej i pieniężnej. Rzecz prosta, przybyło dużo nowych faktów, badania archeologiczne, historyczne, etnograficzne wprowadzają wciąż nowe informacje, które nie były znane przed 50, nieraz nawet przed 10 laty. Ale to, że od czasów najdawniejszych aż po dzień dzisiejszy istnieją obok siebie rodzaje gospodarstw typowo naturalnych i pieniężnych, jest rzeczą, o której pisze się w najbardziej popularnych podręcznikach ekonomji społecznej. A wobec tego nasuwa się od razu myśl, czy nie mamy w tym wypadku do czynienia po prostu z jakimś wielkim nieporozumieniem?

Istotnie – tak właśnie jest i nawet nietrudno owo nieporozumienie wykryć.

Przedewszstkiem trzeba powiedzieć, że najzupełniej błędnie prof. D o p s c h przypisuje B ü c h e r o w i utrzymanie podziału według zasad H i l d e b r a n d a  na gospodarstwa naturalne i pieniężne. Właśnie B ü c h e r  był jednym z tych, którzy ten podział odrzucili. Ale gdyby nawet polemika D o p s c h a dotyczyła samego H i l d e b r a n d a, to Itak jego metoda nie mogłaby doprowadzić do żadnego celu. bo H i l d e b r a n d o w i nie chodziło przecież o to, czy w danym okresie istniały obok siebie gospodarstwa naturalne i pieniężne – indywidualne. Wszystkim innym ekonomistom, którzy zajmowali się zagadnieniem „stopni rozwojowych” w dziejach gospodarczych chodziło także nie o gospodarstwa indywidualne, ale o gospodarstwo społeczne ( Volkswirtschaft), a zatem o to, co B ü c h e r sformułował jako: „ Die Gesamtheit der Veranstaltungen, Einrichtungen und Vorgänge, welche die Bedürfnisbefriediegung eines  ganzen Volkes hervorruft”  Gdyby nawet ta definicja nasuwała jakiekolwiek wątpliwości z punktu widzenia teoretycznego, to  w każdym razie jest najzupełniej wystarczająca do tego, aby zrozumieć, o co chodzić miało autorom teoryj „stopni rozwojowych”, a w pierwszym rzędzie – B ü c h e r o w i. Cały wstęp, uzasadniający potrzebę wprowadzenia nowego podziału na etapy rozwojowe, poświęca B ü c h e r właśnie kwestii, czem jest gospodarstwo społeczne i jak je badać należy. Można się zgadzać z B ü c h e r e m, albo nie, ale nie sposób pomijać milczeniem jego tezy, że gospodarstwo społeczne, jako rezultat procesu historycznego, nie jest starsze niż państwo nowoczesne, że przed jego powstaniem istniało życie gospodarcze, które jednak nie może być nazwane gospodarczo - społecznem). Właśnie z tego punktu widzenia ustalał B ü c h e r kolejność swych stopni rozwojowych, czy raczej stopni gospodarczych, widząc w  ostatnim z nich – trzecim – etap istniejącego wyraźnie gospodarstwa społecznego.

Tego właśnie nie uwzględnił zupełnie prof. D o p s c h (zresztą – nie on pierwszy wśród historyków) i dlatego to dowodził rzeczy, które nie wiązały się z kwestją takiego czy innego typu gospodarstwa społecznego. gdyby chciał w tym kierunku prowadzić swe badania – można zgóry przewidywać, że natrafiłby na znaczne trudności. Bo przecież okoliczność, że n. p. w państwie karolińskim istnieje taka czy inna grupa kupców, zajmująca się handlem czerpiących zyski z tego właśnie handlu, albo spekulacyj finansowych, – nie mówi jeszcze nic o charakterze gospodarstwa społecznego tej epoki, podobnie jak nie wyjaśni nam charakteru wiejskiego, opartego o gospodarkę naturalną, czy też będącego rodzajem „zamkniętego gospodarstwa domowego” w ujęciu  B ü c h e r a. Jedynym kryterium, jakie tu może mieć zastosowanie, jest kryterium statystyczne, które uwypukliłoby przewagę takich czy innych cech, występujących w danem gospodarstwie społecznem i nadających mu pewne specyficzne właściwości. trudności, o których wspomniałem wyżej, wynikają właśnie stąd, że dla czasów wcześniejszych nie rozporządzamy odpowiednim materjałem  statystycznym, a dla czasów jeszcze wcześniejszych – nie posiadamy go zupełnie. Nie znaczy to jednak, aby samo zagadnienie stawało się przez to  nierozwiązanem, po prostu wymaga ono nowych środków metodycznych. które znaleźć można, - choćby n. p. w badaniach etnograficznych. Ale o tem jeszcze będzie mowa niżej. Na razie – to jedno trzeba podkreślić: istnieje teoretyczny postulat badania rozwoju gospodarstwa społecznego i w studjach historycznych  trzeba się z nim liczyć. Tego książka prof. D o p s c h a nie uwzględnia w najmniejszej nawet mierze, choć skierowana jest przeciw teoriom, które tylko tem gospodarstwem się zajmują.

Ale idźmy dalej i zapytajmy, co nowego przynosi praca prof. D o p s c h a dla poznania rozwoju gospodarstw indywidualnych, względnie jednorodnych grup tych gospodarstw? Pomijając całkowicie zagadnienie rozwoju gospodarstwa społecznego, D o p s c h zajmuje się – jak wspomniałem – właśnie kwestją gospodarstw indywidualnych, charakteryzując je z punktu widzenia gospodarczego, t. j. poszukując w nich cech gospodarki pieniężnej lub naturalnej. Rzecz prosta, tego rodzaju rozważania maja całkowite uzasadnienie naukowe i pod tym względem wywody tak znakomitego znawcy materiału źródłowego (zwłaszcza średniowiecznego), jakim jest prof. D o p s c h, powinny przynieść szereg pozytywnych rezultatów.

Niestety i tutaj trzeba powiedzieć, że zemściły się na autorze nieporozumienia terminologiczne, nieścisłe stosowanie definicyj i równie nieścisła analiza poszczególnych zjawisk gospodarczych. Kilka przykładów może bliżej wyjaśni.

Może najjaskrawiej kwestja ta występuje w odniesieniu do kapitalizmu. D o p s c h stawia tezę , ze kapitalizm wiąże się nie wyłącznie z gospodarką pieniężną, ale także i z naturalną i zaznacza, że trzeba się wystrzegać rozpowszechnionego poglądu, że kapitał „ immer mit Geld und kapitalistiche Wirtschaftsform mit Geldwirtschaft gleichzusetzen sei). Znajduje tez dowody, że kapitalizm istniał w okresach przeważającej gospodarki naturalnej, że da się wtedy stwierdzić nawet historycznie. Dowodami temi są: „kapitaliści” w dawnym państwie żydowskim, wielkie władztwa dominialne w epoce karolińskiej, stosunki kredytowe w tej epoce, wreszcie t. zw. Gutsherrschaft w Niemczech wsch. pod koniec średniowiecza, oraz kilka przykładów z historii nowożytnej (nabywanie ziemi przez kapitalistów w w XV., „Trucksystem”, Encomienda hiszpańskie w Ameryce).

Trzeba od razu stwierdzić, że D o p s c h nie precyzuje bliżej, czem jest kapitalizm, z tego jednak, co mówi w kilku miejscach swej ksiązki) , wraz z tem, co wypowiedział w recenzji ksiązki S o m b a r t a o nowoczesnym kapitalizmie )-wynika, że cechą charakterystyczną, wyróżniającą kapitalizm, jest das „Gewinnstreben”, występujący w działalności gospodarczej ludzi. Trzeba jednak od razu podnieść, że nie jest to wcale określenie kapitalizmu, bo nawet istnienie ludzi, wykazujących dążenie do osiągnięcia zysku, a więc przesiąkniętych „duchem kapitalistycznym” – nie jest równoznaczne z istnieniem kapitalizmu! Należy odróżnić kapitalizm jako „system” (w rozumieniu n. p. S o m b a r t a ), czy tez ustrój danego gospodarstwa społecznego (jak n. p. obecny ustrój większości państw europejskich) od kapitalizmu, jako formy gospodarstwa kapitalistycznego, t. j. przedsiębiorstwa kapitalistycznego, występującego w różnych epokach historycznych jako gospodarstwo indywidualne. Co miał prof. D o p s c h  na myśli, kiedy pisał o „ kapitalizmie”? Trudno wiedzieć, skoro nie dał ani słówka wyjaśnienia. Tymczasem sama przez się nasuwała się tutaj konieczność podania definicji owego kapitalizmu, tem więcej, ze przecież jest pod tym względem cały szereg poglądów nie zawsze z sobą zgodnych. W literaturze niemieckiej pisano na ten temat bodaj najwięcej (przedewszystkiem w związku z pracą S o m b a r t a „Der moderne Kapitalismus”) i gdyby nawet prof. D o p s c h nie zgadzał się z poglądami, wypowiedzianymi dotychczas w tej sprawie , to należałoby oczekiwać własnej jego definicji, uzasadnionej, rzecz prosta, naukowo. W rezultacie – mamy tylko określenie „kapitalistów” i to potraktowanych dość swobodnie („dążenie do zysku” nie jest wcale cechą wyłączną „kapitalisty” w znanych mi definicjach tego terminu), nie znajdujemy natomiast definicji „kapitalizmu”. Czymże jest ten kapitalizm? Jeśli chodzi o „system” kapitalistyczny, to uważam, że najlepszą i naukowo najbardziej uzasadniona definicje dał S o m b a r t ). Nie jest to tutaj zresztą najważniejsze, bowiem jak wiemy, prof. D o p s c h nie zajmuje się gospodarstwem społecznym, a temsamem i jego „systemem” chodzi więc raczej o definicja formy gospodarstwa kapitalistycznego, t j. o przedsiębiorstwo kapitalistyczne. Zwrócić trzeba uwagę na to, że jeśli „system” kapitalistyczny dotyczy w pierwszym rzędzie organizacji produkcji, związanej nierozerwalnie z działalnością handlową (produkcja dla rynku zbytu), to przedsiębiorstwa kapitalistyczne mogą obejmować swą działalnością cały szereg czynności  gospodarczych, które nie zawsze SA bezpośrednio związane z produkcją (n. p. przedsiębiorstwa, mające na celu dostarczenie kredytu lub środków przewozowych). Podkreślam to dlatego, że przedsiębiorstwa kapitalistyczne niekoniecznie muszą występować tylko w „systemie” kapitalistycznym. otóż cechy, które występują we wszystkich przedsiębiorstwach kapitalistycznych są następujące” 1) istnienie kapitału, jako rzeczowej podstawy przedsiębiorstwa (kapitał zarobkowy B ö h m – B a w e r k a ), będącego w rekach właściciela przedsiębiorstwa i osiąganie dochodu (t. zw. reprodukcja wartości) jako jedyny cel działalności gospodarczej, opartej na zasadzie racjonalizacji; 2) wyodrębnienie się kierownictwa przedsiębiorstwem, jako samodzielnego zadania gospodarczego, spoczywającego w rękach właściciela przedsiębiorstwa; 3) organizacja pracy, oparta na pracownikach najemnych, nie posiadających środków produkcji).

Powyższe uwagi, będące w zasadzie zgodne z powszechnie przyjętymi określeniami przedsiębiorstwa kapitalistycznego, pozwalają stwierdzić, ze działalność ludzi, prowadzących spekulacje gruntowe w dawnym państwie żydowskim nie miała nic wspólnego kapitalizmem. podobnie nie sposób dopatrzeć się cech kapitalistycznych w działalności wielkich właścicieli gruntowych w epoce karolińskiej. Jeśli prof. D o p s c h nazywa je przedsiębiorstwami kapitalistycznemi ), to jest to poprostu niezrozumienie, czem jest w swej istocie przedsiębiorstwo kapitalistyczne, tem bardziej, że nie daje ani jednego dowodu, że takiemi były owe „Grundherrschaften”, podobnie jak nie daje takiego dowodu w swojem dziele: Die Wirtschaftsentwicklung der Karolingerzeit, (1921/22, 2 wyd.), na które się powołuje . bo przecież nie jest takim dowodem zwiększenie obszarów władztwa dominialnego, ani teżspekulacje, uprawiane przez wielkich właścicieli ziemskich i polegające na skupowaniu zboża od poddanych po tanich cenach, aby je potem sprzedać drożej).

Również nie były przedsiębiorstwami kapitalistycznymi folwarki pańszczyźniane, zorganizowane jako gospodarstwa naturalne. Pod tym względem mogę ograniczyć się do krótkiej negacji, bowiem samo zagadnienie zostało w zupełnie przekonywujący sposób rozstrzygnięte przez prof. J. Rutkowskiego, który stwierdził, że folwarki pańszczyźniane nie mogą być zaliczane do przedsiębiorstw kapitalistycznych)

Chciałbym zwrócić uwagę na jeden jeszcze szczegół, charakterystyczny dla metody, jaką stosuje prof. D o p s c h. otóż miedzy innemi dowodami, że gospodarstwo folwarczno-pańszczyźniane było kapitalistyczne. Do p s c h powołuje się na zdanie B r e n t a n a ), że traktowanie ziemi, jako kapitału „d. h. als ein Sachvermögen, da szum Erwerbe genutzt wird und rechnerisch nur  als werbende Geldsumme in Betracht kommt”, - występuje już w średniowieczu. B r e n t a n o miał tu na myśli zastawy i kupno renty – i pod tym względem miał niewątpliwie słuszność. Ale cóż stąd za wnioski, jeśli chodzi o naturalne podstawy gospodarcze dla rozwoju kapitalizmu? Przecież sam prof. D o p s c h zaznacza za B r e n t a n e m, że chodzi tu o środki rzeczowe, które „rechnerisch  bur als werbende Geldsumme in Betracht kommt”, czyli , że inaczej mówiąc takie traktowanie ziemi mogło powstać dopiero (i tylko) w okresie gospodarki pieniężnej, która pozwoliła na rachunek pieniężny. Pomieszanie pojęć, a nawet niezorientowanie się w treści definicji, występuje tu jak na dłoni. I pod tym względem wywody prof. D o p s c h a nie mogły przyczynić się do wyjaśnienia owej „rzeczywistości historycznej”, której poznanie ma być celem badań historyka! Nie uwzględnił prof. D o p s c h tego, ze w gospodarstwie kapitalistycznym  jest rzeczą obojętną, czy inne dobra rzeczowe w postaci n. p. płac roboczych (w systemie trukowym); chodzi  o to, że w ostatecznym rezultatem (który przewiduje się przy rozpoczęciu działalności) jest zysk, wyrażony tylko w pieniądzach! A wreszcie – jeszcze jedno: kapitalizm, jako określenie, jest definicja naukową, formułującą pewne cechy życia gospodarczego, a w szczególności pewien typ gospodarki pieniężnej. Jeśli więc prof. D o p s c h chce pod to pojęcie podciągnąć także pewne zjawiska gospodarki naturalnej, to tem samem zmienia zasadniczo samo pojęcie, rozumie pod tem zupełnie cos innego, niż jest to ogólnie  w nauce przyjęte. A stąd prosty wniosek, że powinien dać nowe własne, określenie „kapitalizmu”. Natomiast bezpodstawnem (i wręcz błędnem) jest przestrzeganie przed łączeniem kapitału z pieniądzem, a kapitalistycznej formy gospodarczej z gospodarką pieniężną, skoro taka, a nie inna jest definicja  tej właśnie formy gospodarczej. Z tem tylko zastrzeżeniem, że kapitałem (co przecież wynika jasno choćby z tej definicji, jaką cytuje za Brendanem sam prof. D o p s c h) mogą być wszelkie dobra rzeczowe (wiec wcale nie pieniądz), które jednak rachunkowo tylko jako pewna kwota pieniężna brane są pod uwagę.

Zająłem się bliżej nieco powyższym zagadnieniem, bowiem dla metody, stosowanej przez prof. D o p s c h a, jest ono najbardziej może charakterystyczne. jak widać, największym jej brakiem jest niedość ścisłe stosowanie definicyj, jakie wprowadziła ekonomja społeczna. Nie wychodząc już szczegółowiej w inne kwestje poruszone przez prof. D o p s c h a, chciałbym stwierdzić, ze podobne braki spotykamy w wielu innych miejscach ksiązki, m. in. także w rozdziale poświeconym zagadnieniu związku feudalizmu z gospodarka naturalną). Wywody te choćby dlatego nie mogą przekonać, że autor zajął się tylko związkami, zachodzącymi między feudalizmem w sensie politycznym a skarbowością państw feudalnych, podczas gdy istota zagadnienia sprowadza się do związków, zachodzących między feudalizmem, jako ustrojem polityczno-gospodarczym a gospodarstwem społecznym danej epoki.

Jak widać – charakterystyka gospodarstw indywidualnych w ujęciu prof. D o p s c h a nie jest ani wystarczająca ani zadowalająca. W związku z tem chciałbym zwrócić uwagę na kilka jeszcze momentów metodycznych. tak n. p. jest dla mnie rzeczą nad wyraz niebezpieczną traktowanie pieniądza na rozciągłości całych tysiącleci i całej kuli ziemskiej jako zjawiska jednorodnego, nie ulegającego żadnym zmianom. Przecież jakikolwiek podręcznik nauki o pieniądzu mógłby łatwo wskazać, że czem innem z punktu widzenia gospodarczego, niż ten sam pieniądz n. p. w w. VI u ludów germańskich, niż ten sam pieniądz we współczesnym państwie bizantyjskim: nie ze względu na jego cechy zewnętrzne, ale ze względu na jego funkcje. Pieniądz przecież, przedewszystkiem zaś jego wartość (substancjonalna i funkcyjna)  przechodził przez szereg etapów rozwojowych, których w badaniu jego znaczenia gospodarczego nie sposób pominąć). podobnie nie można pominąć historycznego rozwoju funkcyj pieniądza (pieniądz, jako powszechny środek płatniczy, wymienny, jako miernik wartości etc.; pieniądz, jako towar i zatrata tego charakteru itd.), bowiem nie występują one od razu z pojawieniem się pieniądza, są raczej wynikiem pewnego procesu historycznego. pojawienie się monety kruszcowej i jej rozwój również musi podlegać specjalnemu badaniu nawet wtedy, kiedy występuje już na danem terytorjum pieniądz w tej właśnie postaci, bowiem i wówczas jego funkcje nie zawsze odpowiadają tym, jakim można się – teoretycznie – spodziewać (n. p. skarby pieniędzy siekanych w Polsce w w. X.). Inaczej mówiąc, nie zawsze tam, gdzie pieniądz występuje nawet w gospodarstwie indywidualnym, można mówić o gospodarstwie pieniężnym, trzeba dopiero bliżej zbadać jego rolę gospodarcza w danej epoce).

Szereg zastrzeżeń wywołuje także stosowanie przez prof. D o p s c h a terminu „Kreditwirtschaft”. Tam, gdzie on o tem mówi, charakteryzując poszczególne kraje), nie chodzi wcale o „ Kreditwirtschaft” w sensie Hildebranda, ale po prostu o stosunki kredytowe. „Kreditverkehr”, zaczynające się notabene dopiero rozwijać).

W rezultacie – trudno uznać, żeby nowa praca prof. D o p s c h a mogła się stać tem w nauce, czem jego dawniejsze znakomite badania nad stosunkami gospodarczemi w epoce karolińskiej, aby posuwała naprzód nasze wiadomości o rozwoju gospodarczem społeczeństw ludzkich, a zwłaszcza w roli w tym rozwoju gospodarki naturalnej i pieniężnej.

 

Powyższe uwagi pozwalają mi stwierdzić, że najważniejszym niebezpieczeństwem, jakie występuje w metodzie, stosowanej przez prof. D o p s c h a, jest brak należytego oparcia się na definicje teoretyczne. Warto poświecić tej kwestii parę słów z punktu widzenia metodycznego. Powstaje bowiem pytanie, czy historyk ma tylko gromadzić i opisywać fakty historyczne, czy też ma je w sposób  naukowy systematyzować i klasyfikować. Wydaje mi się niewątpliwem, że opis pewnych faktów musi być związany z ich systematyzacja. Jak to jest możliwe? Oczywiście tylko tak, jak jest to możliwe w ogóle w pracy umysłu ludzkiego, t. j. zapomocą pewnych pojęć, pewnych kategoryj logicznych, bez których nie do pomyślenia jest wszelkie badanie naukowe. Tutaj pozostaną zawsze slusznemi słowa Kanta, użyte przez W. S o m b a r t a jako motto jego dzieła o kapitalizmie nowoczesnym: „Gedanken ohne Inhalt sind leer, Anschaungen ohne Begriffe sind blind”. Uczony, który przystępuje do badania historii prawa, ustroju, filozofji, matematyki etc. stosuje zawsze te pojęcia, jakie zdobywa w badaniu teoretycznem, - i nie może być inaczej. podobnie może – i musi – postępować badacz dziejów gospodarczych: teoretyczne pojęcia, , definicje, te, jakie stosuje, jakie daje nauka ekonomji społecznej muszą być podstawą dla jego pracy historycznej. jeśli ów badacz ma się zajmować n. p. opisem produkcji przemysłowej w danej epoce, to musi wziąć za punkt wyjścia te definicje, jakie teoretycznie zostały określone dla innych późniejszych zjawisk, musi wiedzieć, czem jest n. p. produkcja rzemieślnicza, czem jest chałupnictwo, czem jest fabryka kapitalistyczna. Różnice, jakie występują między badanem zjawiskiem historycznem, a temi cechami, jakie zawarte są w definicji, pozwolą mu na zastosowanie, na wprowadzenie nowej definicji, która z kolei umożliwi odpowiednie rozklasyfikowanie badanych faktów dziejowych).

Skoro taki jest postulat metodyczny, skoro bez pewnych pojęć, płynących z badań teorjo-poznawczych, nie można przystępować nie można przystępować do pracy nad przeszłością, to jest rzeczą jasną, że związek między badaniami w zakresie  historii gospodarczej a ekonomią społeczną  jest bardzo ścisły – i musi nim być. Jeśli dotychczas tak nie było ( przykładem właśnie praca prof. D o p s c h a ), to stało się tak wskutek losów, jakim ulegały dotychczas badania w zakresie historii gospodarczej.

Jak wiadomo, kilka było źródeł zainteresowań hisorją gospodarczą. Z jednej strony wysuwały je badania nad historią, która starała się dla danego okresu i dla danego państwa czy terytorium przedstawić całokształt życia ludzkiego, wtedy istniejącego. Możnaby powiedzieć, ze jest to „czysta” historja, historia, zajmująca się faktami indywidualnemu, bez dążenia do ich systematyzacji. Trzeba stwierdzić, że z tego  źródła historja gospodarcza nie mogła się wyodrębnić jako samodzielna gałąź badań historycznych. Nieco więcej w kierunku  powstania tendencji separatystycznej oddziałały badania nad historją kultury, nadto nad dziejami ustroju (politycznego  i społecznego). Te ostatnie zwłaszcza wpłynęły silniej na zainteresowania zagadnieniami gospodarczemi, tembardziej, że w większości wypadków ( S a v i g n y, W a i t z) chodziło o wczesne średniowiecze, którego poznanie łączyło się z żywem zainteresowaniem socjologicznym. Ale właśnie dlatego badania te  ograniczyły się zbytnio do średniowiecza i nie wyszły poza zakres badań nad ustrojem gospodarczym  danej epoki. Bardzo silny wpływ na rozwój badań nad historią gospodarczą miała sama działalność gospodarcza XIX w. (rozwój kapitalizmu), a w związku z tem – ideologie społeczne, jakie w tym czasie powstawały, zwłaszcza socjalizm i jego teoretyczne uzasadnienia, t. j. przedewszystkim marksizm i materjalistyczne pojmowanie dziejów. Trzeba jednak zaznaczyć, że i tutaj podstawą zainteresowań były zagadnienia społeczne i że kwestje gospodarcze były traktowane przedewszystkim z tego punktu widzenia (stad n. p. dominującym zagadnieniem stała się kwestja podziału dochodu społecznego w teraźniejszości i przeszłości).

Nie ulega dziś jednak wątpliwości, że jeśli chodzi o historię gospodarczą majko samodzielną, wyodrębnioną gałąź badań historycznych, to największy wpływ na nią wywarła – ekonomja  społeczna, zwłaszcza szkoła niemiecka t. zw. historyczna ( L i s t , R o s c h e r, K n i e s, B. H i l d e r a n d, G. S c h m o l l e r i w. in.). Nie tylko jednak w Niemczech, ale i w Anglii ( C u n n i n g h a m, R o g e r s, A s h l e y), we Francji ( d' A v e n e l, L e v a s s e u r) i innych krajach – historja gospodarcza związała się ściśle z ekonomią społeczną – i dała dzisiaj cały szereg doskonałych i wypróbowanych metod badawczych.

W tej różnorodności działów historycznych, które bliżej lub dale wiązały się z historją gospodarczą, upatruję decydująca przyczynę tego zjawiska, że do dnia dzisiejszego istnieje tyle krańcowo różnych zapatrywań na zakres badań historyczno- gospodarczych. Przytem, rzecz charakterystyczna, różnice dotyczą w pierwszym rzędzie czasów wcześniejszych, starożytności lub średniowiecza, podczas gdy czasy nowożytne nie wykazują większych odchyleń  w zakresie wyników, jakie uzyskano. Jest to zupełnie zrozumiałe, jeśli się weźmie pod uwagę zaznaczony powyżej rozwój historji gospodarczej; czasami wcześniejszemi (w zakresie dziejów gospodarczych) zajmowali się i historycy i ekonomiści ( pomijając już inne grupy, jak n. p. historyków prawa, kultury, socjologów etc.) – czasami nowszemi zaś – niemal wyłącznie ekonomiści, lub historycy z dobrem przygotowaniem ekonomicznym, historycy, nie mający tego przygotowania, dawali conajwyżej opis, czysto zewnętrzny, badanych zjawisk gospodarczych, bez ich naukowego opracowania. W rezultacie wynikł ten stan rzeczy, ze punkt ciężkości sporów między historykami a ekonomistami ograniczył się niemal wyłącznie do  zagadnień, związanych z owemi wcześniejszemi epokami dziejów.Ekonomisci szukali tutaj tego, co miało być normalnem, typowem dla danej epoki historycy – tego, co w ogóle występowało, w najdrobniejszych nawet, indywidualnych przejawach). Ponieważ źródła historyczne tej epoki SA zbyt szczupłe, aby można było wszelkie kwestje rozstrzygnąć definitywnie, więc tez zatarg o to, co może być uważane za „normalne”, „typowe”, przybrał szczególnie znamienne cechy, tem więcej, że dołączały się do tego nieporozumienia, których ksiązka prof. D o p s c h a najlepszym jest dowodem.

Cokolwiekby się powiedziało o rezultatach badań ekonomistów w historji gospodarczej wieków średnich – jedno jest zupełnie pewne: że nie historycy, ale ekonomiści stworzyli historję  gospodarczą, że oni właśnie dali podwaliny pod samodzielne badania w tym kierunku. Najlepszym tego dowodem SA badania w zakresie historji nowożytnej, gdzie jak wspomniałem, ekonomiści właśnie osiągnęli najtrwalsze rezultaty. Zasługą ekonomistów jest sprecyzowanie zakresu badań historji gospodarczej, wprowadzenie pewnych pojęć, bez których praca badawcza byłaby niepodobieństwem. pojęcia te, konieczne, jak stwierdziliśmy wyżej, nieraz były niewłaściwie odnoszone do zjawisk, poznawanych na podstawie materiału źródłowego; nieraz błędnie formułowano definicje tych zjawisk, ale przynajmniej czyniono wysiłki, aby osiągnąć cel, do którego dążono. Czy historycy zrobili cokolwiek w tym kierunku? Śmiem twierdzić, ze nic. Teorja stopni rozwojowych B ü c h n e r a, takich czy innych definicyj pomocniczych – jest błędna. Zgoda na to! Ale czy historycy zdołali dać na to miejsce cośkolwiek nowego? Czy zdołali za pomocą  ściśle określonych pojęć ekonomicznych zdefiniować życie gospodarcze w Niemczech n. p. od w. IX do XIX, wskazać, jakie były etapy rozwojowe w tym odstępie czasu? Nie widzę nigdzie dowodu, aby tak było, poza samą negacją, opartą często na nieporozumieniu!

Ale – ostatecznie - zagadnienie  stopni rozwoju gospodarczego nie jest tutaj jedyne. Czy jednak, jeżeli zostawimy je ekonomistom, praca historyka ma się sprowadzać istotnie do wykrywania w przeszłości tylko zjawisk indywidualnych, które mają być najważniejsza treścią jego badań? Czy naprawdę wykrywanie tych zjawisk, które odbiegają od „normy”, ma być celem historji gospodarczej? Czy tylko stwierdzenie i opis faktów historycznych ma być zadaniem historyka? Sadzę, że nie i dlatego to warto się zapytać, czem jest historja gospodarcza, jakie jest tutaj pole do pracy dla historyka?

Zagadnienie to jest zbyt obszerne, abym mógł w niniejszych uwagach rozważyć je szczegółowo. Pomijam więc wypowiadane ba ten temat uwagi w literaturze obcej i naszej).W Mojem przekonaniu nie może być wątpliwości co do zadań historji gospodarczej. Powstała ona, jak nadmieniłem, jako cześć badań  ekonomicznych i w tym charakterze tylko może istnieć nadal. Przedmiotem badań ekonomicznych jest gospodarstwo społeczne, jego opis teoria, polityka i – dzieje. Historja gospodarcza ma się więc zajmować dziejami gospodarstwa społecznego, t. j. dawać jego opis w poszczególnych epokach historycznych, tak jak to czyni dla gospodarstwa społecznego dzisiejszego. Wszystko wiec to, co wchodzi w zakres pojęcia gospodarstwa społecznego: zagadnienie produkcji, wymiany, obiegu, podziału dochodu społecznego – wszystko to jest dla danego okresu przedmiotem badania historji gospodarczej. I tutaj postulat stosowania jasnych, naukowych definicyj staje się warunkiem sine qua non pomyślnych rezultatów badania. Sadzę, że w tem ujęciu musi odpaść także kwestja, jak traktować zjawiska „normalne” i te, które odbiegają od normy. Pierwsze, rzecz prosta, stają się dominującymi, nie znaczy to jednak wcale, aby te drugie miały być całkowicie pominięte. Jak w opisie  dzisiejszych stosunków gospodarczych nie pomija się wielu zjawisk samodzielnych, odrębnych od reszty, podobnie musi być i w badaniu przeszłości. Ale – wobec badania „gospodarstwa społecznego” – zjawiska  t y p o w e musza wysunąć się na plan pierwszy.

W związku z tem narzuca się od razu dalsza kwestja: metody badania. Znów trzeba powiedzieć, ze podstawą badań w zakresie historii gospodarczej musi być ta metoda, jaką stosuje się w studiach ekonomicznych, t. j. metoda statystyczna. Chodzi tylko o to, że aby tę metodę stosować, trzeba posiadać odpowiedni materjał. Dzisiaj – materjał ten jest przygotowany zawczasu, według zgóry określonego planu i metod. W historji go nie mamy i to jest największa trudność, którą nie zawsze można przełamać. Im dalej wstecz, tem mniej źródeł, aż wreszcie sprowadzają się one do kilku niewielkich wzmianek, często ułamkowych. Ani źródła opisowe (zbyt generalne w opisie zjawisk gospodarczych), ani źródła aktowe (najczęściej zbyt indywidualistyczne) nie mogą rzucić odpowiedniego światła na badaną epokę. Wspomniałem wyżej, że w pewnym stopniu mogą tutaj pomóc badania porównawcze, etnologiczne, ale i te w stopniu nie zawsze dostatecznym. Otóż w tych wypadkach będzie korzystniejszem z punktu widzenia naukowego pozostawienie tych zagadnień bez rozwiązania. „Non liquet” w badaniach historycznych jest czasem bardzo pożyteczną zasadą.

Nawet i tam, gdzie materjał źródłowy pozwoli na stosowanie metody statystycznej okaże się potrzeba bardzo skrupulatnego zbadania tego materjału, opracowania go i interpretacji. Tutaj konieczne są ogólne metody badań historycznych, zwłaszcza metoda historyczno- filologiczna, która w innych działach badań nad przeszłością tak doniosłe dała rezultaty.

Zdaje się, że trzeba bliżej uzasadnić, ze badania w zakresie  tak pojętej historii gospodarczej wymagają specjalnego rodzaju przygotowania naukowego – zarówno ekonomicznego, jak i historycznego. Brak przygotowania prowadziłby do jednostronności w traktowaniu zjawisk historycznych lub do dyletantyzmu  w ich opracowaniu, jak to dotychczas tylekroć miało miejsce. Inaczej mówiąc, tylko przygotowany ekonomicznie  historyk, albo ekonomista z przygotowaniem historyka, mogą pracować skutecznie nad poznaniem dziejów gospodarczych.

W świetle powyższych uwag jasną się tez stanie rola tych środków pomocniczych, jakiemi są stopnie rozwoju gospodarczego według koncepcyj ekonomistów. Nie mam najmniejszego zamiaru bronić teoryj, jakie dotychczas na ten temat wypowiadano. Słuszne w zasadzie założenia B ü c h e r a, aby „stopnie” rozwojowe były tylko pewnemi kategoriami logicznemi, zostały przez niego samego zwichnięte przez zbytnią schematyzację. O wiele słuszniejsze jest stanowisko S o m b a r t a, który wprowadza pojecie systemów gospodarczych w obrębie pewnych stopni, nie  twierdząc, aby przejście z jednego systemu do drugiego było konieczne i opierając się w rozróżnieniu poszczególnych systemów na różnicach w organizacji życia gospodarczego, dążeń gospodarczych i techniki ). Mimo wielu niedociągnięć, nawet błędów, metodę tę trzeba uznać za najbardziej uzasadnioną teoretycznie. Podobne postulaty wypowiadał H. P r o e s l e r, który  żądał przyjęcia za podstawę podziału – treść rzeczową, t. j. właśnie pewien system gospodarczy poszczególnych epok historycznych ). Rzecz prosta- będą to tylko pewne definicje, które zawrą wszystkich cech, całej różnorodności i bujności form gospodarczych, istniejących w danej epoce, pozwolą jednak na logiczne wyodrębnienie szeregu zjawisk gospodarczych, a tem samem  ułatwią systematyzację materiału historycznego. W zakresie  ustalenia tych definicyj najważniejszą role będą odgrywały same badania gospodarczo- społeczne, operujące pojęciami teoretycznemi ekonomji. Będzie to praca badawcza, która słusznie-według Somobarta – winna ujmować zagadnienia w sposób genetyczno – systematyczny, tylko bowiem w ten sposób można będzie osiągnąć pozytywne wyniki naukowe. Natomiast już poza ramy pracy historyka dziejów gospodarczych wyjdzie zagadnienie rozwoju gospodarczego społeczeństw ludzkich. Jest to zagadnienie teoretyczne i jako takie będzie mogło być traktowane na gruncie badań porównawczych w ścisłym związku z zasadniczem dążeniem ekonomji społecznej, mianowicie z dążeniem do wykrycia prawidłowości zjawisk gospodarczych, wyjaśnienia związku przyczynowego między niemi). Rola historyka musi się tutaj skończyć.

Nie rozwijam tu bliżej wymienionych założeń, nie ustalam, nie określam definicyj „systemów gospodarczych”, jakie w dziejach występują. Jak zaznaczyłem – jest to między innemi właśnie zadanie dalszych badań. Ale dlatego też trzeba podkreślić raz jeszcze z naciskiem, ze metoda, jaka zastosował prof. D o p s c h, nie doprowadzi do pożądanych wyników. Przeciwnie, zwiększyć może tylko szereg nieporozumień, jakich już się tyle nagromadziło i w rezultacie zmarnuje wiele wysiłków. Przed tem niebezpieczeństwem należy ostrzec. Bowiem, wbrew opinji, wypowiedzianej o książce prof. D o p s c h a przez jej wyżej wspomnianego polskiego recenzenta, nie tylko nie stanowi ona „złotego pomostu miedzy dziedziną wiedzy historyczno-gospodarczej a teorią ekonomji”), ale kopie przepaść głęboką między temi dwiema dziedzinami nauki, prowadząc historię gospodarczą na – manowce.

 

 

„Roczniki dziejów społecznych i gospodarczych”, pod redakcją Prof. F. Bujaka i Prof. J. Rutkowskiego, Tom I, Lwów, 1931, str. 111- 129

Reddit icon
Technorati icon
Yahoo! icon
e-mail icon
Twitter icon
Facebook icon
StumbleUpon icon
Del.icio.us icon
Digg icon
LinkedIn icon
MySpace icon
Newsvine icon
Pinterest icon
poniedziałek, 2020-06-01

KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

Materiał z konferencji KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

do pobrania na miejscu lub z tiny.pl/79q15

film: https://youtu.be/GoZre5PAANU ...

czwartek, 2019-06-06

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

INFORMACJA PRASOWA CENTRUM IM. ADAMA SMITHA, Warszawa, 6 czerwca 201 9

 

Centrum im. Adama Smitha oblicza Dzień wolności podatkowej w Polsce od 1994 roku. 

W 2019 roku ...

piątek, 2018-10-26

Informacja prasowa o stanie inicjatywy Centrum im. Adama Smitha w sprawie projektu ustawy dotyczącej podejmowania uchwał przez zgromadzenia wspólników przez Internet

W środę 10 października 2018 r. odbyło się spotkanie grupy roboczej złożonej z ekspertów Centrum im. Adama Smitha oraz przedstawicieli Kancelarii Prezydenta RP w sprawie projektu ustawy dotyczącego podejmowania uchwał przez zgromadzenia wspólników przez Internet.

Dyrektor Narodowej Rady Rozwoju, Samorządu i Inicjatyw Obywatelskich, Pan Paweł Janik wyraził podziękowanie...

niedziela, 2018-08-12

Mariusz Łuszczewski ekspertem ds. relacji indyjskich

Mariusz Łuszczewski decyzją zarządu Centrum jest nowym ekspertem ds. relacji indyjskich. Oficjalne wręczenie tytułu eksperta miało miejsce 8 sierpnia 2018 roku.

poniedziałek, 2020-06-01

KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

Materiał z konferencji KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

do pobrania na miejscu lub z tiny.pl/79q15

film: https://youtu.be/GoZre5PAANU ...

czwartek, 2019-06-06

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

INFORMACJA PRASOWA CENTRUM IM. ADAMA SMITHA, Warszawa, 6 czerwca 201 9

 

Centrum im. Adama Smitha oblicza Dzień wolności podatkowej w Polsce od 1994 roku. 

W 2019 roku ...