"Żaden człowiek nie ma prawa nie tylko zabierać cudzej pracy czy jej owoców, ale nawet dowolnie określać jej wartości."
Sprawozdawczość na rzecz innowacyjności, czyli kiedy Noe budował arkę?
Grupa Maspex, której przewodzi dr Krzysztof Pawiński, jest jedną z bardziej wszechstronnych innowacyjnie firm w Polsce, nie tylko w przemyśle spożywczym. Ucieka cały czas konkurencji, udoskonalając zarządzanie, wprowadzając najlepsze technologie oraz metody komunikacji z konsumentem. Mimo że jest w każdym calu innowacyjna, to jej prezes zrezygnował z urzędowego potwierdzenia tego bezspornego statusu. Powody takiego zachowania nie budzą żadnych wątpliwości. Wypełnienie jednego formularza Głównego Urzędu Statystycznego dotyczącego innowacyjności firmy pociąga za sobą obowiązek dostarczania kolejnych. Firma już dziś i tak przymusowo wypełnia ok. 80 obowiązków statystycznych wobec GUS oraz ok. 60 wobec Narodowego Banku Polskiego, nie wspominając o innych instytucjach. Każda normalna firma płaci za informacje i badania. Rząd zdobywa je pod przymusem na koszt podatnika. Skoro jest to kolejne obciążenie dla firmy, takie jak podatek, to po co dodawać sobie następne, jeśli nie ma jeszcze ustawy o przymusowym wykazywaniu innowacyjności firmy. Jeżeli poziom innowacyjności gospodarki dla rządu i jego agend wynika ze sprawozdawczości, to niewiele ma on wspólnego z rzeczywistością. Polscy przedsiębiorcy dokonują skoków technologicznych oraz usprawniają metody zarządzania firmami nie po to, aby rządowi poprawić jakiekolwiek statystyki, a politykom zmniejszyć kompleks syndromu prowincji, ale dla większego zysku i wygrania z konkurencją.
Intensywność, z jaką politycy odmieniają dziś słowo „innowacyjność” - niewiele z tego rozumiejąc - można tylko porównać z żarliwością i częstotliwością, z jaką nie tak dawno część z nich wypowiadała słowo „socjalizm”. Innowacyjność stała się jednym z wierzeń wyznawanych przez polityków, którzy jak w PRL popadają w „sekciarstwo”. Nie są w stanie dostrzec, że cały czas polscy przedsiębiorcy uciekają konkurencji, nie tylko ze starej Europy, inwestując w najnowsze technologie, a nie odkupując te, które właśnie zamortyzowały się dawno temu gdzie indziej. Nie ma w Polsce branży, której przedsiębiorcy w rzeczywistości, a nie w sprawozdawczości, nie dokonali zmian odbierających spokojny sen zachodniej konkurencji. Nawet jeżeli podąża ona polskim śladem, to polskie firmy coraz częściej mają elastyczniejsze, a tym samym lepsze, serwisy oraz logistykę.
Gdyby politycy stosowali transparentne zasady, metody zarządcze i wiele innych elementów, które zaprowadziły polskie firmy na szczyty konkurencyjnych rynków, to Polska jako państwo byłaby w zupełnie innym miejscu. Skoro politycy wymuszają innowacyjność na firmach, które dawno innowacyjne są, to należałoby wyegzekwować na politykach podobny standard w rządzeniu krajem.
Politycy mają nam dostarczać najwyższej jakości usług związanych z państwem. Nasi obywatele i przedsiębiorcy mają niezwykle bogaty materiał porównawczy, ba, sami niezwykle często biorą udział w tzw. obserwacji uczestniczącej, korzystając z serwisów publicznych w innych krajach, gdzie też m.in. płacą podatki. Skoro można w polskich firmach zastosować najnowsze technologie i metody zarządcze, to tak samo można zaaplikować je w rządzie i jego agendach. Mamy wystarczająco dużo własnych i na wyciągnięcie ręki doświadczeń innych krajów, aby nie trwonić czasu na bylejakość polskiego państwa.
Rządzący Estonią regularnie ogłaszają plan zmian, które mają obywatelom oszczędzić czas i pieniądze oraz podnieść komfort życia w tym kraju. Jest to nieustanny wysiłek elity przywódczej, a nie tylko politycznej, jak w Polsce, która wie, czym jest brzemię odpowiedzialności nie tylko za „tu i teraz”, ale za przyszłość państwa i następnych pokoleń. Kraj ten doświadczył już wielokrotnych ataków na swoje instytucje, które próbowano sparaliżować bombardowaniem przez Internet. Aby ograniczyć skutki podobnych ataków, ale też umożliwić funkcjonowanie państwa nawet w sytuacji jego fizycznego zaboru, przeniesiono państwo w chmurę. W kilku miejscach na świecie znajdują się kopie danych, które pozwolą rządowi i obywatelom funkcjonować nawet w ekstremalnej sytuacji i utrzymać ciągłość działania. Nie jest to nic aż tak nadzwyczajnego, z czym nie można byłoby zetknąć się w działalności firm. Od dawna firmy są zabezpieczone na okoliczność nadzwyczajnych sytuacji, w których fizycznie przestają istnieć technologie, linie produkcyjne i całe ich zakłady.
Innowacyjny rząd to taki, który traktując czas jako dobro rzadkie i wyczerpujące się niczym tlen w zamkniętej przestrzeni, nie traci go na niepotrzebne i niepodnoszące społecznego dobrobytu działania. Noe nie budował Arki, kiedy już padało.
Andrzej Sadowski