"Z jedynego systemu nie wydobędziemy się długo: ze słonecznego."
Więcej fedrować!
Krzysztof Dzierżawski
Więcej fedrować!
Gdyby złotówka straciła na wartości, byliby tacy, którym przyniosłoby to korzyść, ale równocześnie nie brakowałoby takich, którzy by stracili. Zyskaliby bez wątpienia eksporterzy i w interesie tego lobby działa dzisiaj rząd. Jednak stracili wszyscy ci, którzy z eksportu nie żyją – a tych jest w naszym kraju zdecydowana większość. Stosunek jednych do drugich jest jak 1 do 9. Oznacza to, że na tańszej złotówce wprawdzie jeden Polak może zyskać, ale dziewięciu musi się na niego złożyć.
Teraz w Polsce kurs waluty wyznacza rynek. Rzecz jasna, na tym rynku działają spekulanci, ale oni są na wszystkich rynkach otwartych – na rynkach finansowych obecność spekulantów jest normą. Ich działania wpływają na kurs, raz go windując, innym razem obniżając, ale odbywa się to w granicach wyznaczanych przez rynek. Interwencja rządu jest zawsze szkodliwa dla gospodarki jako całości.
Interwencja na rzecz osłabienia własnej waluty jest także szkodliwa politycznie, ponieważ odbiera ludziom wiarę we własną wartość. W pewnym sensie siła waluty jest postrzegana przez ludzi jako siła kraju i społeczeństwa. Dążenie do obniżenia wartości własnej waluty oznacza deprecjację pracy, zasobów itd. Jeśli to zabieg sztuczny, to na pewno szkodliwy.
Są dwa powody, dla których rząd występuje na rzecz osłabienia złotówki i ten projekt zyskuje aprobatę społeczną. Powód pierwszy to oczywiście interes wpływowego lobby. Eksporterzy to przede wszystkim wielkie firmy, stocznie, huty, kopalnie, fabryki samochodów.
Natomiast powód, dla którego ten projekt zyskuje społeczną aprobatę albo przynajmniej nie spotyka się z niechęcią – mimo że tak naprawdę jest wymierzony w ogół społeczeństwa – to ten, że eksport jest powszechnie uznawany za dobry sam w sobie. Eksport to coś dobrego i już – ta teza nie wymaga uzasadnienia, nie stawia się więc pytania, po co eksportować. Tymczasem jedynym uzasadnieniem eksportu jest to, że, sprzedając coś za granicę, można pozyskać środki, za które będzie można za granicą coś kupić. Czy Polska cierpi na niedostatek środków na import? Oczywiście nie – ma ich wystarczająco dużo. Gdyby ich było za mało, trzeba by więcej eksportować i byłby to proces naturalny. Dolar wówczas bez interwencji by zdrożał, a złotówka staniała. Ale ponieważ tak się nie dzieje, to znaczy, że środków na import nam wystarcza. Nie możemy traktować eksportu jako świętości narodowej. Tymczasem dzisiaj hasło brzmi; „Więcej fedrować” – i koniec. Czy się da ten węgiel sprzedać, ilu górników zginie, czy to w ogóle jest potrzebne – o to nie należy pytać.
(„Więcej fedrować!”, Życie, 15.05.2002, 24)